Korea Południowa do obowiązków gospodarza podchodzi bardzo sumiennie i na przyjęcie sportowców jest już niemal gotowa. Zaawansowanie budowy obiektów przekracza 96 procent. Droga Pjongczangu do miana olimpijskiego gospodarza była długa; pierwsze starania miały miejsce na początku wieku. Koreańczycy chcieli być gospodarzem igrzysk 2010, ale w decydującej turze głosowania zaledwie trzy wskazania więcej otrzymało kanadyjskie Vancouver. Cztery lata później znów byli blisko. Tym razem o cztery głosy przegrali z Soczi. Azjaci nie załamywali się, tylko ciężko pracowali i w końcu dopięli swego. W lipcu 2011 roku członkowie Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) praktycznie nie mieli wątpliwości. Wystarczyła tylko jedna tura, bo Pjongczang otrzymało aż 63 głosy, pokonując Monachium - 25 i francuskie Annecy - osiem. - Kiedy staraliśmy się o organizację igrzysk 2010 i 2014, członkom MKOl przedstawialiśmy plany i makiety. Tym razem mogli obejrzeć sześć (z 12 - red.) zbudowanych obiektów - mówił wtedy ówczesny przewodniczący komitetu organizacyjnego Cho Yang-ho. Według koreańskiej agencji informacyjnej Yonhap zaawansowanie prac na pozostałych sześciu olimpijskich arenach przekracza 96 procent, a ich koszt sięgnął blisko 800 mln dolarów. W azjatyckiej ofercie wrażenie robiły także wzajemna bliskość obiektów oraz infrastruktura transportowa. Wszystkie areny oddalone są od siebie o najwyżej 30 minut jazdy. Natomiast przybywających na lotnisko w Seulu do położonego 180 km na wschód Pjongczang w mniej niż godzinę przewiezie szybka kolej. Najważniejszym ośrodkiem jest Alpensia Resort. Tam odbędzie się rywalizacja w biegach i skokach narciarskich, snowboardzie, biathlonie oraz na torze lodowym. W Gangneung nad Morzem Japońskim znajdują się hale do sportów lodowych, a alpejczycy pojadą na stoki w Jeongseon. Od lutego do kwietnia areny przejdą przedolimpijskie testy. W zawodach Pucharu Świata w Pjongczang rywalizowała już Justyna Kowalczyk, a 14-15 lutego tej samej rangi impreza czeka skoczków. W czwartek natomiast rozpoczęły się mistrzostwa świata w łyżwiarstwie szybkim. - Jeśli chodzi o obiekty, to rzeczywiście wszystko jest praktycznie gotowe. Prace trwają jeszcze przy drogach czy w wiosce olimpijskiej. Logistycznie też wszystko wygląda bardzo dobrze. Mieszkaliśmy w hotelu oddalonym o 25 minut jazdy i transport zorganizowany był bez zarzutu - powiedział Rafał Węgrzyn, asystent trenującego Kowalczyk Aleksandra Wierietielnego. W niedzielę z Pjongczang wróciła szefowa polskiej misji olimpijskiej Marzenna Koszewska. - Koreańczycy to bardzo poukładani ludzie i ich mentalność nie pozwoli im na jakąś dużą wpadkę. Nie znaczy to jednak, że kompletnie nie ma problemów. Najpoważniejszy dotyczy miejsc hotelowych w Alpensii, bo propozycja, żeby np. serwismeni dojeżdżali tam z Gangneung jest dla komitetów olimpijskich nie do przyjęcia. Kłopotliwa może też być bariera językowa. Osoby z różnych departamentów swoje prezentacje przedstawiały po angielsku, ale na pytania odpowiadały już przez tłumaczy. W przypadku pracowników niższego szczebla, jak kierowcy, może z tym być jeszcze gorzej - dzieliła się obserwacjami Koszewska. To będą trzecie zimowe igrzyska na kontynencie azjatyckim. Poprzednie odbyły się w Japonii - w 1972 roku w Sapporo i w 1998 w Nagano. Korea Południowa była już gospodarzem letnich zmagań olimpijskich. Miały one miejsce w 1988 roku w Seulu. W Pjongczang spodziewanych jest ok. 6500 sportowców z 95 krajów. Będą walczyć o 102 komplety medali. W programie znalazły się cztery nowe konkurencje - snowboardowy big air, wyścig ze startu wspólnego w łyżwiarstwie szybkim, rywalizacja par mieszanych w curlingu oraz zmagania drużynowe w narciarstwie alpejskim. Wycofano natomiast slalom równoległy w snowboardzie. Igrzyska potrwają od 9 do 25 lutego. Trzy lata temu z Soczi polscy sportowcy przywieźli sześć medali, w tym aż cztery złote. Na obu skoczniach bezkonkurencyjny był Kamil Stoch, Kowalczyk triumfowała na 10 km techniką klasyczną, a panczenista Zbigniew Bródka w wyścigu na 1500 m. Z drugiego miejsca cieszyła się drużyna łyżwiarek szybkich, w składzie Katarzyna Bachleda-Curuś, Katarzyna Woźniak, Luiza Złotkowska i Natalia Czerwonka. Natomiast Bródka razem z Konradem Niedźwiedzkim i Janem Szymańskim w tej samej konkurencji stanęli na najniższym stopniu podium. We wtorek zarząd PKOl zatwierdził kryteria kwalifikacyjne dla kandydatów do reprezentacji na przyszłoroczne igrzyska. Czas na ich spełnienie wyznaczono między lipcem tego roku a 22 stycznia 2018. W zdecydowanej większości odpowiadają one normom wynikowym wyznaczonym przez federacje międzynarodowe, aczkolwiek w kilku przypadkach są w stosunku do nich zaostrzone, choć wszystkie zostały wypracowane i szczegółowo przedyskutowane przez poszczególne polskie związki i ministerstwo sportu.