W sobotę i niedzielę na Jaworzynie Krynickiej w Krynicy-Zdroju odbywała się rywalizacja w snowboardowym slalomie gigancie równoległym w ramach Pucharu Świata. Zawody miały szczególną rangę, bo właśnie w Polsce kończyła się rywalizacja w slalomie gigancie równoległym, a to oznaczało, że na Jaworzynie Krynickiej wręczano Małe Kryształowe Kule. O ile u panów sytuacja była już jasna przed zawodami w Polsce, o tyle wśród pań walka o to trofeum toczyła się do ostatniego dnia. Ma ponad 50 lat i chce przebić Noriakiego Kasaiego. Zdradziła, dlaczego to robi Szalone dni w Krynicy-Zdroju. Co dalej z Pucharem Świata? Powiało optymizmem Ostatecznie u kobiet Mała Kryształowa Kula powędrowała do Niemki Ramony Theresii Hofmeister, a u mężczyzn do Austriaka Benjamina Karla. Do tego, by Polska ugościła po raz pierwszy i siebie Puchar Świata w snowboardzie namawiał działaczy Polskiego Związku Narciarskiego Uwe Beier, dyrektor cyklu. Po zawodach był on pełen podziwu dla organizacji imprezy, bo warunki były wyjątkowo niekorzystne. - To były fantastyczne zawody. Zrobiono wielkie show. Wszyscy dali z siebie wszystko, a praca była bardzo trudna ze względu na wysokie temperatury. Mam nadzieję, że w przyszłości wrócimy do Krynicy-Zdroju - powiedział Beier. Rywalizacja w Polsce jest wpisana wstępnie w kalendarzu na przyszły rok w dniach 22-23 lutego 2025 roku. Dopiero wiosną okaże się, czy Krynica-Zdrój rzeczywiście zasłużyła na to miejsce. Optymistą jest Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, który przyznawał, że organizacja zawodów w snowboardzie, to w porównaniu do skoków narciarskich, jest naprawdę ogromne wyzwanie. - Na pewno organizacja drugiego Pucharu Świata będzie dla nas łatwiejsza. Będziemy wiedzieli, czego się spodziewać. Nie ukrywam, że chciałbym, by na trybunach pojawiło się znacznie więcej kibiców, bo już teraz było ogromne zainteresowanie, ale nie wszyscy mogli wejść. Nie była to bowiem impreza masowa - dodał. Z Krynicy-Zdroju - Tomasz Kalemba, Interia Sport