Formalnie Oslo jeszcze nie wycofało swej kandydatury, ale wszystko wskazuje na to, że tak się stanie. Na placu boju zostaną Pekin i Ałmaty. A może igrzysk w ogóle nie będzie, jeśli Chińczycy i Kazachowie też stwierdzą, że się im nie opłaca. W środę poruszenie w świecie sportu wywołały doniesienia z Oslo, że stolica Norwegii, gdzie tak wielu marzy o igrzyskach, na 99 proc. wycofa się z kandydowania. Partia rządząca tym krajem wycofała się z dofinansowania imprezy. - Tak wielki projekt wymaga szerokiego poparcia wszystkich stron, a tego poparcia brakuje. To jasny sygnał i nie mamy powodu, by go nie posłuchać - powiedziała premier Erna Solberg, przewodnicząca Partii Konserwatywnej. - Członkowie Partii Konserwatywnej są podzieleni i nie mogą poprzeć igrzysk w Oslo. Dlatego wnioskujemy o wycofanie kandydatury - powiedział jeden z parlamentarzystów Trond Helleland. Nieoficjalnie mówi się, że oprócz wielkich kosztów imprezy, powodem rezygnacji mogą być także wciąż rosnące wymagania Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, który na tysiącach stron przedstawia swoje życzenia wobec przyszłych organizatorów igrzysk. "Siedem tysięcy stron żądań wobec potencjalnego organizatora zimowych igrzysk w roku 2022 wysmarowali pisarze z Komitetu i wysłali do Oslo, gdzie przeczytali punkt pierwszy i natychmiast odrzucili. Baronowie olimpizmu zażądali bowiem na początek cocktailu u króla na koszt króla, znaczy chcieli się napić na tzw. "krzywy ryj", a stawiać miał monarcha, więc na takie chamstwo i buractwo nawet w zimnych Norwegach krew zawrzała" - pisze na sport.tvp.pl znany komentator sportowy Marek Jóźwik. W Norwegii i na świecie są też oczywiście głosy odmienne. Na przykład niejaki Espen "Szampon" Knutsen, legenda norweskiego hokeja, ostro zareagował na decyzję rządu o niewspieraniu kandydatury Oslo. - Jeżeli po takiej decyzji na następnych igrzyskach zobaczę panią premier z norweską flagą, po prostu zwymiotuję - powiedział w rozmowie z "Verdens Gang". "Nie rozumiem jak można wymóg darmowych drinków dla członków MKOl podawać jako powód do rezygnacji" - bagatelizuje problem Knutsen. A Marek Jóźwik w swym felietonie nie ma wątpliwości: "Brak dobrego wychowania to jednak drobiazg wobec licznych postulatów dalszych opiewających na limuzyny, bankiety, gadżety, oddzielne toalety, zamknięte strefy VIP dla olimpijskiej rodziny. Jednym słowem bizantyjski przepych na koszt norweskiego podatnika". Jak widać rządzący Norwegią mają podobne zdanie i nie zamierzają z kieszeni obywateli finansować imprez dla członków MKOl-u. Gdzie odbędą się igrzyska i czy w ogóle? Ostateczna decyzja dotycząca organizatora zapadnie 31 lipca 2015 roku podczas 127. sesji MKOl w Kuala Lumpur.