Kombinacja norweska to piękna konkurencja, która ma swoje tradycje. Tyle że teraz nie ma już przywiązania do nich, a liczy się biznes. Tymczasem dwuboistami mało kto się już interesuje, a zawody Pucharu Świata są też wciskane do programu na siłę. Przedstawiciele kombinacji norweskiej zrozumieli, że dyscyplina umiera i czas zabrać się do pracy. Na posiedzeniu komisji w kwietniu padł pomysł wprowadzenia nowej formy rywalizacji, która miałaby przyciągnąć widzów. To tak zwany wyścig "Individual Compact". FIS chce wprowadzić nową formułę zawodów Według tej formuły dewaluowane byłyby w pewien sposób wyniki ze skoków. W rywalizacji metodą Gundersena strata punktowa ze skoczni jest przeliczana na stratę sekundową w biegu. Nowa formuła miałaby zapewnić zaciętą rywalizację na trasie biegowej. Nie byłoby już zatem dużych przerw między zawodnikami. Wszystko dlatego, że ten, kto wygra konkurs skoków, startowałby z sześciosekundową przewagą nad drugim w rywalizacji na skoczni. Kolejni zawodnicy ruszaliby na trasę w sześciosekundowych odstępach, zgodnie z kolejnością miejsc zajętych w konkursie skoków. W ten sposób w krótkim czasie na trasie znaleźliby się wszyscy zawodnicy, zapewniając widzom pasjonującą rywalizację. W nowym formacie, który byłby rozgrywany trzy-cztery razy w roku, kobiety biegałyby na dystansie 5 km, a mężczyźni na 7,5 km. Ten pomysł już skrytykował dominator w dwuboju Norweg Jarl Magnus Riiber, który w rozmowie z NRK pomysł nowej formuły zawodów nazwał beznadziejnym. - Kombinacja powinna być kombinacją. Najlepszy skoczek i najlepszy biegacz powinni ostatecznie wygrać - powiedział Norweg, sugerując, że tak naprawdę wynik ze skoczni nie będzie miał żadnego znaczenia. Kolejną z propozycji jest zwiększenie dystansu biegu w klasycznej formule z 5 do 7,5 km u kobiet i z 10 do 12,5 km u mężczyzn. O tym, czy te propozycje przejdą, zadecyduje kongres FIS, jaki 5 maja odbędzie się w chorwackim Dubrovniku. Jedno jest pewne. Zarówno Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS), jak i Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) chcą, by znacznie więcej państw miało coś do powiedzenia w kombinacji norweskiej. Tylko większa różnorodność może uratować tę dyscyplinę przed upadkiem. Austriacy będą wspierać Polaków. To może uratować dyscyplinę Dlatego zaczyna dochodzić do sytuacji, że mocniejsze kraje zaczynają pomagać tym słabszym. Niebawem ma zostać popisana umowa polsko-austriacka, która przewiduje współpracę w zakresie rozwoju kombinacji norweskiej w naszym kraju. Warto w tym miejscu przypomnieć, że kiedyś to Polska była potęgą w tej dyscyplinie. W 1956 roku Franciszek Gąsienica-Groń wywalczył w Cortinie d'Ampezzo pierwszy w historii medal dla naszego kraju w zimowych igrzyskach olimpijskich. Medal MŚ zdobywał Stefan Hula. Przez lata mieliśmy innych liczących się dwuboistów, jak choćby: Jan Legierski, Stanisław Kawulok, Tadeusz Bafia, Stanisław Ustupski. Potęgę austriackiej czy szwajcarskiej kombinacji norweskiej tworzyli z kolei polscy trenerzy. Teraz jednak w polskim dwuboju jest naprawdę krucho. Na pomoc ruszają zatem Austriacy, którym zależy na tym, by jak najwięcej krajów znowu uczestniczyło w rywalizacji na wysokim poziomie, bo to uratuje tę dyscyplinę. - Praktycznie nie mamy seniorów w kombinacji norweskiej. W tej dyscyplinie sportu chcemy zacząć wszystko od dołu. I w tej sprawie rozmawialiśmy już z Mario Stecherem z dyrekotorem ds. skoków i kombinacji w austriackiej federacji, który właściwie sam zaoferował nam pomoc. Już w ubiegłym roku Wojtek Marusarz był u Austriaków na szkoleniu. Na takie mają jeździć do tego kraju inni nasi trenerzy. Planowane są też wspólne polsko-austriackie zgrupowania - powiedział Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, w rozmowie z Interia Sport. - Będziemy trenować w oparciu o dwie bazy, czyli Szczyrk i Zakopane i będziemy mieli możliwość wspólnych treningów z Austriakami. Nie mamy w tej chwili zawodników na poziomie Pucharu Świata. Będziemy zatem startowali w OPA. Najlepsi zawodnicy z naszych baz będą wybierani na wspólne zgrupowania z Austriakami i na starty w OPA - uzupełnił Jan Winkiel, sekretarz generalny w PZN.