Wojna w Ukrainie. Jagna Marczułajtis-Walczak: Jesteśmy jedynym krajem z taką gościnnością Posłanka Platformy Obywatelskiej z krytycznym spojrzeniem patrzy na działania państw Europy w kontekście przyjmowania uchodźców z objętej wojną Ukrainy. Twierdzi, że niezbyt wystarczająco angażują się w pomoc. - Jesteśmy jedynym krajem w Europie z taką gościnnością. Niemcy wstrzymują już przyjmowanie uchodźców, bo twierdzą, że są przeciążeni. Dzisiaj z Krakowa miał wyruszyć ostatni pociąg z Ukraińcami do Niemiec. Trochę dziwię się taki komunikatom. Wielka Brytania też ogranicza przyjmowanie uchodźców. Niby jesteśmy wspólnotą europejską, a tak naprawdę Polska wiedzie prym w pomaganiu. Jak przychodzi co do czego, to każdy mówi, że będzie wspierał i pomagał, ale właściwie każdy inny kraj chroni swoich granic. Czytam na twitterze międzynarodowe wiadomości i widzę, że Polacy są jedynym narodem, który przyjmuje Ukraińców do swoich domów. W innych krajach raczej powstaną obozy dla uchodźców - twierdzi Jagna Marczułajtis-Walczak. Wojna w Ukrainie. Jagna Marczułajtis-Walczak: Polska wzięła na siebie cały ciężar - Niesamowite jest to, jak Polacy pomagają Ukrainie. Polska jak i żaden inny kraj nie są przygotowane na tak duży kryzys humanitarny jaki teraz mamy. Nie ma właściwie żadnych procedur, ustaw, które zostałyby wdrożone i były pomocne. Wszystkie przepisy są tworzone na bieżąco. Nie można przewidzieć, ile osób z Ukrainy jeszcze do nas zawita. Niepokojące jest to, że tak naprawdę Polska wzięła na siebie cały ciężar przyjmowania uchodźców. Chcę podkreślić Polacy, a nie rząd. Została uchwalona ustawa, która na przykład nie przewiduje pomocy dla Ukraińców, którzy trafiają do Polski przez granicę ze Słowacją. Mam nadzieję, że jako parlament będziemy szybko reagować i nowelizować tę ustawę. Działania rządu są spóźnione, można powiedzieć, że są robione pod publikę. Tak naprawdę całą pracę wykonują Polacy, okazują wielkie serce i gościnność. Pozostaje pytanie jak długo Polacy wytrzymają, jak długo damy radę - mówi posłanka opozycji. - Wszyscy boimy się, żeby wojna nie rozlała się na Europę, żeby nie doszła do Polski. Ostatnie bombardowania w powiecie jaworowskim bardzo mnie przeraziły. To jest przecież bardzo blisko polskiej granicy. Putin jest osobą zupełnie nieprzewidywalną. Skoro odważył się zaatakować Ukrainę, to może chcieć dalszej inwazji. Bardzo obawiam się tej wojny, obawiam się o bezpieczeństwo Polski - mówi była znakomita snowboardzistka. Jagna Marczułajtis-Walczak: Mój stan był naprawdę ciężki Na początku lutego, trzykrotna uczestniczka igrzysk olimpijskich trafiła do szpitala. Posłanka opozycji przeszłą sepsę. W mediach społecznościowych informowała, że było bardzo źle. - Już wracam do sił, zaczęłam normalnie funkcjonować. Dobrze się czuję, podjęłam rehabilitację. Tamte wydarzenia były jednak bardzo dramatyczne. Dostałam sepsy i trafiłam do szpitala można powiedzieć w ostatniej chwili, o północy byłam operowana na cito. Wcześniej w domu myślałam, że mam covid. Wysoka gorączka oraz ból w organizmie był podobny do tego jaki już miałam, gdy przechodziłam zakażenie koronawirusem jakiś czas temu. Testy miałam jednak negatywne, a mój stan był naprawdę ciężki, miałam bardzo złe wyniki. Na szczęście się udało wyjść z tego cało. W szpitalu spędziłam dwanaście dni. Potrzebowałam trochę czasu, żeby się zregenerować, dojść do siebie, zacząć normalnie funkcjonować i pracować - zakończyła Jagna Marczułajtis-Walczak. Rozmawiał Zbigniew Czyż