"Zakopane chyba niepotrzebnie wystąpiło o organizację Letniej GP w skokach narciarskich" - powiedział na posiedzeniu Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner. Mówił też o kontekście odwołania zawodów. Rywalizacja miała odbyć się 2 sierpnia, ale nie doszła do skutku. Prezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego Andrzej Kozak jako powód podał zły stan Wielkiej Krokwi. Tajner podkreślił jednak na wtorkowym posiedzeniu, że to nie względy techniczne były problemem. "Elementem, który spowodował te wszystkie zakłócenia i w efekcie odwołanie imprezy, były treningi kadr A i B oraz pisemne opinie ich trenerów. W tych wysokich temperaturach zawodnicy odczuwali wyraźne wyhamowywanie na rozbiegu. Aby to skorygować, musieli zmienić technikę dojazdową na bardzo nieprawidłową. To ma zły wpływ na ich występy na szybszych obiektach" - tłumaczył prezes PZN. Jego zdaniem, było za mało czasu między konkursem w Wiśle a tym w Zakopanem, dlatego nie było okazji przyzwyczaić się do różnic na skoczniach. "W piątek i sobotę była letnia GP w Wiśle, a w niedzielę początek na Wielkiej Krokwi. Tylko jeden skok treningowy i dwa konkursowe. Było zatem zagrożenie, że wszystkie ekipy wyczułyby to hamowanie podczas serii próbnej, a opinia trenerów zagranicznych mogłaby doprowadzić do przerwania zawodów. Dlatego pod tym względem rozumiem decyzję Kozaka" - zaznaczył. Mowa była też o inwestycjach na przyszłość. Tajner tłumaczył, że za kilka lat parametry Wielkiej Krokwi nie będą mieścić się już w normach, jeśli obiekt nie zostanie zmodernizowany. Są już jednak plany takiej przebudowy. "Założenie toru lodowego i inne modernizacje spowodują, że skocznia będzie znów w tych przednich parametrach. Na kilkanaście lat będzie z tym obiektem spokój i będzie to jeden z najnowocześniejszych profili na świecie. Porównać będzie go można tylko ze skocznią w Soczi - ostatnim wybudowanym tego typu obiektem" - podkreślił prezes PZN. Sekretarz Stanu MSiT Bogusław Ulijasz zapewnił, że nie zabraknie pieniędzy na realizację projektów unowocześnienia obiektów w Zakopanem, w tym średniej skoczni. Problemem może być za to sytuacja formalno-prawna: właścicielami tych terenów są Tatrzański Park Narodowy, Centralny Ośrodek Sportu oraz liczne podmioty prywatne. "Pod względem finansowym i w kwestii przygotowania technicznego problemu nie ma. Muszą zostać jednak zakończone negocjacje z poszczególnymi współwłaścicielami, a nakłada się na to jeszcze jedna rzecz: obszar, o którym mówimy, jest częścią projektu Natura 2000, w związku z tym każda inwestycja trwa tam znacznie dłużej. Wiemy o tych problemach i pracujemy nad nimi, negocjacje trwają" - relacjonował Ulijasz. Z kolei dyrektor Centralnego Ośrodka Sportu w Warszawie Marcin Jędryczka podkreślił, że prawie wszystkie problemy formalno-prawne zostały już rozwiązane. "Na terenie Średniej Krokwi została jedna sporna działka, a pani, która podaje się za jej właścicielkę, nie jest w stanie do końca dowieść własności. COS w Zakopanem działał prawidłowo, my naprawdę chcemy to zbudować" - zapewnił.