Jiroutek to w świecie skoków postać znana - od lat pozostaje w Pucharze Świata w roli szkoleniowca, pracując m.in. z Czechami, Francuzami, czy Włochami. W czerwcu bieżącego roku 50-letni trener objął nasze zaplecze. Jak na razie pod wodzą Czecha drugi polski zespół nie pokazuje niczego wielkiego - lato było dla kadry B nieudane. Skąd pomysł na zatrudnienie akurat Jiroutka? Jak się okazuje, idea wyszła nie od polskich działaczy, a od Thomasa Thurnbichlera. Główny trener naszej kadry przestał dogadywać się z do tej pory prowadzącym kadrę B Maciejem Maciusiakiem - panowie mieli różne zdanie na temat planów szkolenia. A jednak to prawda, polski skoczek wpadł w tarapaty Jiroutek w Polsce to autorski pomysł Thurbichlera Brak wspólnej wizji pracy sprawił, że Thurnbichler chciał zmian i sam wskazał Jiroutka jako trenera, który może poprowadzić zaplecze. W sytuacji, gdy Czech był gotów zaakceptować podporządkowanie się idei możliwie jak najbliższej współpracy obu zespółów, PZN nie oponował i przystał na propozycję Austriaka. - Thomas zadecydował, że potrzebuje osoby, która będzie współpracować z nim w stu procentach. Uznaliśmy, że mu zaufamy. Zaznaczył, że bierze za ten ruch w pełni odpowiedzialność. Mówimy tu w końcu o trenerze głównym, który dobiera sobie współpracownika - przyznał Małysz. Jak na razie kadra B pod okiem Jiroutka wypada słabo. Sam trener wypowiedział się natomiast na temat swoich podopiecznych w mocno krytycznym tonie - dla sport.pl już jakiś czas temu mówił, że u zawodników zauważył m.in. brak wiary w siebie, czy nawet nadwagę. Duet Thurnbichler-Jiroutek czeka więc sporo pracy, by kadra B wróciła na właściwe tory. Nowy sezon Pucharu Kontynentalnego z udziałem polskiej kadry B rozpocznie się 9 grudnia w norweskim Lillehammer. Mikaela Shiffrin śrubuje rekord. Wielki pech Petry Vlhovej