Podczas igrzysk w Pekinie młoda rosyjska łyżwiarka wywalczyła złoty medal w drużynie, ale jej go nie wręczono. Okazało się, że wcześniej w pobranej od niej w grudniu 2021 roku próbce wykryto zakazaną substancję, trimetazydynę. Na nastolatkę padł cień zarzutu o stosowanie dopingu. Mimo wszystko dopuszczono ją do rywalizacji solistek, tłumacząc to jej młodym wiekiem (miała wówczas 15 lat, więc zgodnie z prawem nie podlegała jeszcze przepisom antydopingowym MKOl). Ostatecznie Walijewa nie poradziła sobie z ogromną presją i zakończyła zmagania na czwartej pozycji, choć była wielką faworytką do wygranej w całych zawodach. Spraw zaczęła się zresztą wcześniej. Test wykonano 25 grudnia 2021 roku. W organizmie Walijewej wykryto obecność trimetazydyny, substancji stosowanej do łagodzenia dusznicy bolesnej i zakazanej przez Światową Agencję Antydopingową (WADA) od 2014 roku, ponieważ wspomaga krążenie krwi. Łyżwiarka tłumaczyła, że przez przypadek zażyła leki na serce należące do jej dziadka. Skandal, który ciągnie się od Pekinu, niebawem może w końcu jednak znaleźć swój finał. W listopadzie odbędą się kolejne przesłuchania w tej sprawie. A jednak to nie plotki. Rosjanie chcą badań wariografem! Rosjanie, dla których usunięcie Kamiły Walijewej, jednej z najbardziej utalentowanych łyżwiarek wszech czasów, jest upokarzające, starają się łapać każdej możliwości, by móc uniknąć dyskwalifikacji. Jej trenerka, niezwykle kontrowersyjna Eteri Tutberidze, zaproponowała wykonanie testu na wykrywaczu kłamstw wszystkich osób biorących udział w procesie przed Sportowym Sądem Arbitrażowym (CAS) w sprawie naruszenia przepisów antydopingowych przez Walijewą. Ten pomysł poparła mistrzyni olimpijska z Turynu Tatiana Nawka, prywatnie żona rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa. "Wątpię jednak, czy Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl), Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) i CAS tego posłuchają. Chociaż pomysł jest interesujący" - dodała w rozmowie z "Ria Novosti". Szef WADA mówi wprost. Zaufanie do Rosji bardzo niskie Drakońska kara przekreśli karierę zawodniczki? Co ciekawe, sami Rosjanie, badając sprawę uznali, że "zawodniczka naruszyła przepisy antydopingowe, ale nie wynikało to z jej błędu lub zaniedbania". Stąd decycja o tym, by mogła dalej startować. WADA jednak skierowała sprawą do CAS i zażądała czterech lat dyskwalifikacji. Gdyby Walijewa faktycznie została skazana na tak długo, oznaczałoby to zapewne przekreślenie jej kariery, która zaczęła się wspaniale, bo przez pewien czas młoda Rosjanka nie miała sobie równych i zachwycała na taflach świata. Jej poczwórne skoki dla fanów łyżwiarstwa figurowego były jak dotknięcie magii. Teraz jednak nie ma pewności, czy nie było w tym więcej chemii niż magii. W tle pozostaje też Tutberidze, która walczy nie tylko o zawodniczkę, ale i swoją przyszłość. W łyżwiarstwie figurowym rosyjscy trenerzy są wysoko cenieni i często szkolą innych zawodników. Mało kto jednak chciałby pracować z kimś, kto faszeruje swoich podopiecznych dopingiem.