Do finału Pucharu Włoch obie drużyny podchodziły w znacznie innych nastrojach. Atalanta w ostatnich siedmiu meczach zanotowała sześć zwycięstw i remis, po drodze awansując do finału Ligi Europy. Z kolei Juventus się zaciął, nie wygrał od sześciu spotkań (pięć remisów i jedna porażka), ostatni raz triumfując 7 kwietnia w rywalizacji z Fiorentiną. To jednak "Stara Dama" rozpoczęła środowe granie znacznie lepiej, co przyniosło gola już w 4. minucie. Dusan Vlahović świetnie uniknął pułapki ofsajdowej i wykorzystując nieuwagę Berata Djimsitiego, balansując na linii spalonego przyjął podanie od Andrei Cambiaso. Serbski napastnik stanął oko w oko z golkiperem i nie pomylił się z kilku metrów, choć musiał mocno osłaniać futbolówkę od próbującego interweniowania jednego z defensorów. Po upływie kwadransa piłkarze Allegriego - czego można było się spodziewać - oddali dominację przeciwnikom, którzy bili głową w mur. Bramce oponentów zagrozili dopiero w 43. minucie, kiedy to po chaosie wynikającym z dośrodkowania do piłki na 12. bądź 13. metrze dopadł Mario Pasalić, ale jego mocne uderzenie zostało zablokowane przez Federico Gattiego. Pierwsza połowa zdecydowanie zawiodła - gol Vlahovicia był jedynym strzałem celnym. Słaba pierwsza połowa, emocjonująca druga. Taki był finał Coppa Italia W 51. minucie "La Dea" wysłała Juventusowi kolejne ostrzeżenie. Ademola Lookman wykorzystał niecelną główkę Danilo i spróbował szczęścia zza pola karnego. Piłka jeszcze rykoszetowała i o niewiele minęła prawy słupek bramki Marco Carnesecchiego. Niedługo później kolejną dobrą szansę "La Dei" zmarnował głową Teun Koopmeiners. Piłkarze z Allianz Stadium byli wściekli, bo sędzia nie przerwał gry, mimo że Samuel Iling Junior leżał na murawie po zostaniu trafionym piłką w głowę. "Juve" przetrwało trudny moment i przypomniało o swoich umiejętnościach za sprawą kontrataku przeprowadzonego przez Federico Chiesę. Włoch podał do Vlahovicia, ale krycie w wykonaniu Martena de Roona zapobiegło groźnemu strzałowi. Podopieczni Gasperiniego nie zamierzali składać broni - w 71. minucie Matteo Ruggeri dobrze dośrodkował, ale wbiegający w pole karne Mirańczuk przesadził z mocą swojej próby. Emocje tylko rosły - Vlahović wykorzystał piękną wrzutkę Cambiaso i strzelił głową na 2:0, ale po całej euforii na sektorze fanów "Starej Damy" przeprowadzona została weryfikacja VAR, która wykryła spalonego. Po drugiej stronie boiska Lookman po zejściu na prawą nogę trafił w słupek. "Bianconeri" też obili aluminium - Miretti uderzył w poprzeczkę. W 81. minucie Allegri wprowadził na boisko Arkadiusza Milika. Polak mógł odpłacić się za zaufaniem wywalczeniem rzutu karnego. Sfaulował go Djimsiti, ale nasz rodak wcześniej był na spalonym. W końcówce jeszcze zagotowało się pod bramką Perina, a Allegri zobaczył czerwoną kartkę, po czym wściekły zdjął z siebie krawat, ale Juventus ostatecznie sięgnął po 15. Puchar Włoch, pierwszy od 2021 roku. Poprzednie dwie edycje padły łupem Interu Mediolan. Kibice nie obejrzeli w akcji Wojciecha Szczęsnego. Polski bramkarz nie był przewidziany do gry w Coppa Italia, nie rozegrał w tej edycji ani spotkania. Podstawowym golkiperem zespołu z Turynu był Mattia Perin.