Przed meczem było wiadomo, że na pewno nie wystąpi Wojciech Szczęsny, bo od początku w Pucharze Włoch broni Mattia Perrin. Wydawało się jednak, że na boisku w Turynie zobaczymy Polaka. I tak rzeczywiście się stało, ale akurat nie tego, którego można było bardziej się spodziewać. Szansa dla Drągowskiego W podstawowym składzie Fiorentiny zabrakło Krzysztofa Piątka, który w tych rozgrywkach był skuteczny. Za to od początku zagrał Bartłomiej Drągowski. 25-letni bramkarz w dwóch poprzednich sezonach był podstawowym bramkarzem, ale w tym przegrał rywalizację z Terraciano. W Serie A grał na początku, potem doznał kontuzji, po powrocie dostał dwie szanse, ale wrócił na ławkę. W Pucharze Włoch ostatnio też nie grał. Aż do rewanżu w półfinale. Dla Drągowskiego to był poważny test, bo w Juventusie grał m. in. Dusan Vlahović, drugi strzelec Serie A, który w pierwszej rundzie był jeszcze klubowym kolega Polaka. Na dodatek Fiorentina musiała atakować, by spróbować odrobić jednobramkową stratę. I nadziewała się na kontrataki. W 8 minucie Polak wygrał pojedynek z Alvaro Moratą. Chwilę później Hiszpan znów mocno strzelił z pola karnego, ale Drągowski pewnie odbił piłkę. W 29. minucie reprezentant Polski okazał się lepszy od Vlahovicia w sytuacji sam na sam (potem sędziowie pokazali pozycję spaloną). Niestety w 32. minucie błąd Polaka zakończył się golem. Wyszedł do dośrodkowania Moraty, ale minął się z piłką i Federico Bernardeschi kopnął ją do siatki. Fiorentina w pierwszej połowie właściwie nie zagroziła bramce. Dopiero tuż przed przerwą Arthur Cabral uderzył mocno z pola karnego, ale prosto w Perrina. Piątek na boisku Początek drugiej połowy należał do Fiorentiny, ale cały czas dobrze bronił Perrin. W odpowiedzi po potężnym strzale Zakarii Drągowskiemu pomógł słupek. Po godzinie gry przed szansą stanął Nicolas Fernandez - po świetnym dośrodkowaniu nie trafił jednak głową w piłkę. Trener gości wpuszczał kolejnych ofensywnych zawodników, ale gola wciąż nie było. W 66. minucie blisko był Andrea Biraghi, ale z rzutu wolnego pomylił się o centymetry. Co działo się w ostatniej kolejce naszej ekstraklasy - sprawdź w naszym programie wideo! Jedenaście minut przed końcem na boisku pojawił się Piątek. Tylko raz dotarło do niego dobre podanie, ale zamiast strzelać głową, odegrał piłkę do kolegi i obrońcy Juventusu ją wybili. W doliczonym czasie gospodarze - a dokładnie Danilo strzelił na 2-0.