Luis Suarez od początku lipca pozostaje wolnym agentem - po całkiem udanym wejściu w grę dla Atletico Madryt Urugwajczyk z biegiem czasu zaczął tracić na znaczeniu w ekipie "Los Colchoneros", w związku z czym zapadła decyzja, że nastąpi rozbrat napastnika z zespołem z Wanda Metropolitano. Trzeba powiedzieć sobie szczerze - na taki rozwój wypadków zapowiadało się już od co najmniej kilku miesięcy, więc również od kilku miesięcy media, zarówno te europejskie, jak i południowoamerykańskie, rozpisywały się na temat możliwych dla "El Pistolero" opcji transferowych. Luis Suarez nie dla River Plate... i nie dla Beckhama Spekulowano, że być może będzie chciał on zostać jeszcze trochę na "Starym Kontynencie", ale bardzo szybko jak z rękawa zaczęły się dla niego sypać oferty również z innych zakątków świata. Mówiło się, że w wyniku wielkiej operacji może dołączyć do zarządzanego m.in. przez Davida Beckhama Interu Miami i zagrać tam nawet... z Leo Messim, którego klub z Florydy również miał obrać na swój celownik. Potem wydawało się, że jest już naprawdę dosłownie o krok od podpisania umowy z argentyńskim River Plate - ale negocjacje zakończyły się koniec końców fiaskiem. Najnowsze doniesienia kierowały z kolei Suareza z powrotem do ojczyzny - futbolista miał bowiem rozmawiać na poważnie z ekipą ze stolicy Urugwaju, Nacionalem de Montevideo. Ostatecznie miał poprosić włodarzy "Trójkolorowych" o dodatkowy czas na zastanowienie - i według wielu obserwatorów wygląda to po prostu na wybieg zapowiadający, że z przenosin będą jednak nici. To jednak nie wszystko, bo jak informuje m.in. "Marca" w tym całym "kotle" mogą zamieszać jeszcze dwie kolejne drużyny z amerykańskiej Major League Soccer - Los Angeles FC oraz Seattle Sounders. Zdaniem urugwajskiego "Ovacion" co prawda to drugi z tych zespołów miał już przedstawić napastnikowi konkretną ofertę, ale to jednak ten pierwszy wzbudza więcej emocji. Los Angeles FC ma już dwie wielkie gwiazdy. Pora na Suareza? Wszystko to dlatego, że LAFC mocno się ostatnio zbroi - do kalifornijskiego klubu trafili chociażby Giorgio Chiellini i Gareth Bale, który stałby się automatycznie kolegą Suareza z ataku w przypadku, gdyby ten faktycznie znalazł się w szeregach "Czarnych i Złotych". Już sama informacja, że trzy tak znane nazwiska zjawiłyby się w jednym składzie przyciąga uwagę - a to, że Urugwajczyk i Walijczyk przez lata walczyli na boisku przeciwko sobie w barwach FC Barcelona i Realu Madryt czyni całą tę - wciąż potencjalną - sytuację jeszcze ciekawszą. Gdyby jednak Luis Suarez zdecydowałby się mimo wszystko na złożenie podpisu na kontrakcie z Nacionalem de Montevideo, to musi pospieszyć się z domknięciem wszelkich formalności - "Tricolores" będą go mogli zarejestrować do gry jedynie do najbliższej soboty.