W Europie większość rozgrywek piłkarskich zbliża się nieuchronnie ku swemu zakończeniu - tymczasem w Stanach Zjednoczonych rywalizacja na dobrą sprawę cały czas się tylko rozkręca, a do zakończenia sezonu regularnego w MLS pozostało jeszcze wiele miesięcy. Noc z 27 na 28 kwietnia według czasu polskiego przyniosła kolejne niezwykle intrygujące spotkanie w lidze USA - Inter Miami ograł w nim na wyjeździe New England Revolution aż 4:1, a absolutnie kluczową postacią w tych zmaganiach był Leo Messi. Argentyńczyk zapisał na swoim koncie dwie bramki oraz dwie asysty, a to oznacza, że była to już trzecia z rzędu potyczka w której "La Pulga" odnotował co najmniej jedno trafienie i co najmniej jedno ostatnie podanie. Mało jednak tego - był to też 10 występ 36-latka z rzędu, w którym miał on udział przy co najmniej jednym golu. Ostatni raz zszedł z murawy bez żadnej zdobyczy w barwach "The Herons" w... połowie lutego, podczas sparingu ze swoją dawną ekipą, Newell's Old Boys. A jednak, nagła odmiana sytuacji. Legenda Realu Madryt niespodziewanie zmieniła zdanie Leo Messi zachwyca na boisku i... powoduje szaleństwo na trybunach To jednak tylko jeden aspekt tego, jakie znaczenie ma Messi w drużynie "Czapli" i ogólie w całym Major League Soccer. Należy bowiem odnotować, że spotkanie NER - Inter obejrzało na Gillette Stadium w Nowej Anglii dokładnie 65 612 kibiców, co oznacza praktycznie stuprocentową frekwencję i pobicie rekordu jeśli mowa o spotkaniach domowych Revolution. Warto przy tym odnotować jeszcze jedną rzecz - fanów nie odstraszyły nawet wysokie ceny biletów. Gdyby porównać przeciętny koszt zakupu wejściówki na sobotnie spotkanie ze średnią ceną biletu na mecze New England Patriots (znacznie popularniejszej od NER drużyny futbolu amerykańskiego, która również gra na Gillette Stadium) to różnica na korzyść piłkarzy wynosi... 10 dolarów (285 vs 275). To swoisty ewenement, a warto dodać, że najtańsza wejściówka na starcie "The Revs" i "The Herons" kosztowała 222 dolary, podczas gdy na kolejne spotkanie ligowe Revolution, z Philadelphia Union, tego typu opłata wyniesie... jedynie 18 dolarów. Nowy skandal w La Lidze, hit przerwany. Pseudokibice dostali mocną ripostę "Efekt Messiego" wypełnia stadiony. MLS niczym NFL W USA nie mają żadnych wątpliwości, że to "efekt Messiego" - zwłaszcza, że wielokrotny zdobywca Złotej Piłki w tym miesiącu po raz drugi wywołał taki szał. 14 kwietnia na Arrowhead Stadium Inter zagrał ze Sportingiem Kansas City, a to przyciągnęło dokładnie 72 610 kibiców, co jest frekwencją znacznie bardzie pasującą do innej ekipy związanej z tym obiektem - Kansas City Chiefs. Leo Messi dosłownie sprawia, że MLS zyskuje skokowo uwagę porównywalną z NFL...