Kilka dokonanych niedawno transferów, w tym chyba najbardziej przejście Jadona Sancho za 85 milionów euro do Manchesteru United z Borussii Dortmund, udowodniło, że rynek transferowy nawet w dobie kryzysu zawsze będzie wynagradzał największe talenty. Kevin De Bruyne i Joshua Kimmich udowodnili coś innego - to że piłkarze mogą sobie poradzić samodzielnie bez pomocy agentów. Belg i Niemiec sami negocjowali nowe kontrakty z Manchesterem City i Bayernem Monachium. Dla większości zawodowych piłkarzy znajdujących się o poziom niżej niż wymieniona trójka, pandemia mocno wstrząsnęła rynkiem ich wartości. Wiele klubów zaczęło ciąć koszty, a dobry agent reprezentujący sportowca pozwolił przetrwać w trudnych chwilach. - Niektórzy agenci mają własną "sieć" klubów, z którymi współpracują w danych krajach. To może być pomocne, ale także problematyczne. Chcemy dać piłkarzom inne opcję, zwłaszcza za granicami ich rodzimych krajów - mówi Rene Adler, były bramkarz reprezentacji Niemiec, twórca aplikacji 11TransFair, którą można przedstawić jako... "Tinder dla piłkarzy". Kluby płacą standardową prowizję, zawodnicy nie ponoszą żadnych kosztów. Wszyscy zyskują 36-letni Adler podkreśla, że w branży agentów pracuje dużo zdolnych i godnych zaufania ludzi, ale istnieje także brak przejrzystości i jednolitych zasad, co skazuje piłkarzy na niepewną i bardzo zależną sytuację w przypadku poszukiwania zatrudnienia "Chcemy, aby mogli przejąć inicjatywę i mieć kontrolę nad swoją karierą" - dodaje. 11TransFAIR to aplikacja, którą twórcy opisują jako "Tindera do transferów". Futboliści zakładają własne profile, w którym zawierają obecny kontrakt, rejestrują swoje preferencje, co do gry i wynagrodzenia. To samo robią kluby, korzystając z filtrów, umożliwiających im wyszukiwanie piłkarzy, którzy odpowiadają ich zapotrzebowaniu. Wszystkie profile są weryfikowane i oceniane pod kątem kilkunastu kluczowych wskaźników. Dla przykładu w Anglii możliwość korzystania z aplikacji mają tylko zawodnicy i kluby od Premier League do League Two, a w Niemczech od Bundesligi do czwartej ligi, czyli Regionalliga. Algorytm znajduje "parę" pomiędzy klubem i piłkarzem, po czym przy obopólnej zgodzie, strony mogą zobaczyć swoje pełne dane i rozpocząć negocjacje. Jeśli dojdzie do podpisania kontraktu z pomocą 11TransFAIR, kupujący lub kontraktujący gracza klub zapłaci prowizję zgodnie z cennikiem FIFA. Zawodników nie kosztuje to nic. Klub polskiego pomocnika jednym z pierwszych użytkowników nowoczesnego rozwiązania Uruchomiona na początku lipca aplikacja zyskała już sporą popularność, znajduje się w niej kilkaset profili graczy, a także około 50 profili klubowych z 10 krajów. Jednym z klubów korzystających z zaciekawieniem z 11TransFAIR jest Leeds United, gdzie gra polski pomocnik Mateusz Klich. "To interesujące podejście. Jesteśmy na nie otwarci, jak na wszystkie innowacyjne pomysły. Ciekawie będzie zobaczyć, jak ta platforma zdoła się rozwinąć w najbliższych miesiącach i latach" - powiedział Victor Orta, jeden z dyrektorów w Leeds. Piłkarze przeszukujący rynek potencjalnych nowych pracodawców nie muszą się martwić, bo aplikacja zapewnia im anonimowość względem obecnego klubu. Mogą również umieszczać na "czarnej liście" kluby, w których grać nie mają ochoty. Silny nacisk położono na ochronę danych osobowych. Nie doszło jeszcze do zawarcia żadnej umowy za pomocą tej aplikacji, ale powstało już wiele "par" które wzajemnie sprawdziło swoją dostępność. MR