O 21-latka walczyły największe kluby na świecie, jednak ostatecznie młody napastnik trafił do Manchesteru City. Od lipca 2022 roku Norweg będzie występował w barwach angielskiego klubu. Haaland nie chciał jednak opuścić Borussii Dortmund bez słowa. Zorganizował więc pożegnalne spotkanie, a koledzy z drużyny i pracownicy klubu otrzymali od niego specjalne upominki. Skandal na Etihad. Bramkarz Aston Villi zaatakowany przez kibica City "Skromne" prezenty za kilkanaście tysięcy euro Erling Haaland wręczył piłkarzom Borussii zegarki z osobistym grawerem. Koszt takiego prezentu to około 13-15 tys. euro za sztukę. Nieco "mniej okazałe" upominki otrzymali klubowi lekarze, fizjoterapeuci, kucharze i pozostali pracownicy. W tym przypadku na ich rękach pojawiła się pamiątka za około 7 tys. euro. Jak donoszą dziennikarze "Bilda", 21-latek na prezenty wydał około pół miliona euro, a więc ponad 2,3 mln złotych. Dlaczego piłkarze i pracownicy niemieckiego klubu otrzymali od napastnika akurat zegarki? Otóż, jak informują norweskie media, Haaland jest wielkim fanem tego rodzaju akcesoriów. Trzesięnie ziemi w Borussi Dortmund! Głową zapłacił trener Norweg rozchwytywany przez czołowe kluby Zainteresowanie młodym napastnikiem wyraziły światowej klasy drużyny, w tym m.in. Bayern Monachium, Paris Saint-Germain i Real Madryt. Według brytyjskich mediów, o decyzji Norwega przesądził fakt, że jego ojciec Alf-Inge Haaland był w młodości zawodnikiem Manchesteru City. Co za sceny w Manchesterze! Kibice na murawie, Guardiola zalał się łzami