Arkadiusz Milik niezmiennie pozostaje w SSC Napoli na bocznym torze. Klub liczy, że uda się go sprzedać w zimowym okienku transferowym, lecz coraz więcej wskazuje na to, że mogą być z tym poważne problemy. Z wyścigu po Polaka "wypisał" się Juventus.
Napastnik nie został przez Napoli zgłoszony do rozgrywek Serie A i Ligi Europy. Nadchodzące tygodnie są ostatnią szansą, by klub mógł na sprzedaży Milika cokolwiek zarobić, gdyż po zakończeniu sezonu jego kontrakt wygasa i będzie mógł odejść za darmo. W mediach pojawiały się informacje o zainteresowaniu ze strony wielu silnych ekip, między innymi Atletico Madryt, Juventusu czy Interu Mediolan.
Tymczasem zegar tyka, a na stole wciąż nie pojawiła się żadna konkretna oferta. Milika widział u siebie Diego Simeone, a determinację jego klubu potwierdzała między innymi "Marca", informując o wielce prawdopodobnym transferze. Niestety, na przeszkodzie stanęła cena - Napoli żądało kilkunastu milionów euro, podczas, gdy Atletico nie było skłonne wyłożyć więcej, niż 8-9. Ostatecznie zdecydowało się sięgnąć po Moussę Dembele z Olympique Lyon.
Jak poinformowały media z Półwyspu Apenińskiego, z wyścigu po naszego snajpera "wypisał" się także Juventus, co dodatkowo pogorszyło jego sytuację. Kolejka chętnych kurczy się, a aktualnie, jeżeli wierzyć medialnym doniesieniom, liderami są w niej dużo słabsze drużyny: francuski Olympique Marsylia i angielski West Ham.
Polak musi zmienić klub, jeżeli chce marzyć o wyjeździe z kadrą na Euro. Jasno zadeklarował to we wtorek prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Zbigniew Boniek.
TC