Real Madryt w swoim składzie ma już bez wątpienia kilka młodych diamentów, na czele z 22-letnim Viniciusem Juniorem, czy jego rówieśnikiem - Rodrygo. Działacze nieustannie walczą jednak o angaż napastnika wielkiego formatu, który mógłby w przyszłości zastąpić Karima Benzemę. Francuz ma już 35 lat na karku i nie wiadomo, jak długo będzie w stanie rywalizować na topowym poziomie. Już jesienią sporo pauzował, tłumacząc to przemęczeniem. Nie pojechał też na mistrzostwa świata w Katarze, gdzie jego kadra dotarła aż do finału, w którym uznać musiała wyższość Argentyny. Ofensywa transferowa Realu Madryt Nie jest tajemnicą, że wyborem "numer jeden" jest dla władz "Królewskich" Erling Haaland. Norweg jest związany umową z Manchesterem City. W teorii wygasa ona dopiero latem 2027 roku, ale media wielokrotnie informowały już o istnieniu rzekomej, "tajnej" klauzuli, umożliwiającej wcześniejszy transfer. "The Independent" pisze, że Real "rozważa śmiałe posunięcie" w postaci angażu Haalanda już tego lata. Jak dodano, ma to być część większego planu sprowadzenia szeregu nowych, młodych gwiazd. Obok 22-latka do klubu miałby się przenieść również Jude Bellingham. "Śmiałe posunięcie" władz "Królewskich". Nowa generacja gwiazd? 19-letni gracz Borussii Dortmund od dawna łączony jest z czołowymi klubami globu. "Włodarze Realu wierzą, że są faworytami do pozyskania Anglika po serii spotkań z przedstawicielami jego zespołu" - przekazano. Trudno szacować, ile mogłaby kosztować operacja sprowadzenia dwóch tak znakomitych graczy. Serwis "Transfermarkt" wartość Haalanda ocenia na 120 milionów euro, zaś Bellinghama - na 110. W rzeczywistości wydaje się jednak, że Norweg będzie znacznie droższy - przed nim wszak jeszcze cztery lata kontraktu z "The Citizens".