Adam Buksa minionego lata zdecydował się wyjść ze swojej strefy komfortu. Tą przez niecałe dwa sezony była amerykańska Major League Soccer. W USA Polak był jedną z wyróżniających się postaci na tle całej ligi. Dzięki regularnym i dobrym występom w New England Revolution Buksa zasługiwał na powołania do reprezentacji Polski, gdzie przez krótki okres czasu wydawał się nawet drugim napastnikiem. To byłoby wielkie wzmocnienie Legii Warszawa. Wychowanek Atletico Madryt na celowniku Transfer do francuskiego RC Lens był więc dla naszego kadrowicza poważnym ryzykiem, ale też szansą na pokazanie się w Europie. Francuski klub za Buksę zapłacił sześć milionów euro, co wówczas było trzecim najwyższym transferem do klubu w historii zespołu z północy Francji. Niestety jednak pierwszy sezon Buksy w barwach wicemistrzów Ligue 1 zdecydowanie nie był udany. Buksa dostanie szansę na odbudowę? Reprezentanta Polski bardzo mocno przez ten rok poniewierały kontuzje. W związku z awansem do Ligi Mistrzów i wysokimi ambicjami Lens wydaje się, że trudno będzie o szansę na odbudowanie formy w tym zespole. Buksa w poszukiwaniu regularnej gry i minut musi szukać innych opcji. Zdaniem dziennikarzy portalu SportDigitale.com te znajdują się w Turcji. Quiz. Mistrz Polski w walce o Ligę Mistrzów. Co wiesz o Rakowie Częstochowa? Ertan Suzgun przekazuje, że reprezentant Polski znalazł się na celowniku występującego na najwyższym poziomie rozgrywkowym Anatlyasporu. Lens wciąż jednak wierzy, że Buksa pokaże jeszcze swój potencjał. W związku z tym nie mówimy tu o transferze definitywnym, a jedynie rocznym wypożyczeniu. Zespół, do którego miałby trafić Buksa, w minionym sezonie zajął 13. miejsce w lidze. Jeśli wszelkie plotki się sprawdzą, to polski kibic może zacząć bardzo mocno śledzić ligę turecką. Wiele mówi się bowiem także o przenosinach do tej ligi Sebastiana Szymańskiego, który miałby tam jednak trafić na stałe. Sam Buksa w barwach RC Lens wystąpił w zaledwie ośmiu meczach. Nie strzelił gola ani nie asystował swoim kolegom z drużyny. Przez ponad 250 dni był kontuzjowany.