- Wiele musi się u nas zmienić - powiedział na zakończenie sezonu Hans-Joachim Watzke, sternik Borussii Dortmund, która ma za sobą bardzo nierówny sezon. Czwarte miejsce i bezbarwny występ w pucharach nie może nikogo zadowolić. Na pocieszenie można powiedzieć, że klub zapewnił sobie występy w LM w sezonie 2018/2019, ale to nie był cel sam w sobie jednego z najbardziej utytułowanych niemieckich klubów w historii. Zmiany rozpoczną się od zatrudnienia nowego dyrektora sportowego. Zostanie nim Matthias Sammer, jedna z legend BVB, czołowy piłkarz drużyny, która w 1997 roku wygrała Champions League. Sammer po zakończeniu kariery parał się trenerką, później pracował jako dyrektor sportowy i kładł podwaliny pod dzisiejszą potęgę Bayernu Monachium. Teraz ma przywrócić blask drużynie, z którą dwie dekady temu wdrapał się na szczyt. Pomagać mu będzie Sebastian Kehl, przed laty opoka drużyny i jej wieloletni kapitan. Niemieckie media twierdzą, że już przesądzone jest zatrudnienie Luciana Favre jako trenera. Szwajcar ma po sezonie opuścić OGC Nice i wrócić do Bundesligi, w której pracował przed laty. Po zatrudnieniu szkoleniowca zacznie się kolejny etap, przebudowa składu Borussii. Nowym bramkarzem, wobec zakończenia kariery przez Romana Weidenfellera, ma zostać Marwin Hitz (FC Augsburg). W obronie pojawić się ma Stephen Lichtsteiner, którego BVB chce kupić z Juventusu Turyn. Pozostałe wzmocnienia? Praktycznie na każdej pozycji są znaki zapytania. Słabo spisuje się trio Andre Schuerrle, Gonzalo Castro i Sebastian Rode, które miało dać drużynie stabilność w środku pola. Bez formy są Marcel Schmelzer, Nuri Sahin czy Mario Goetze, który nie został właśnie powołany na mundial w Rosji. Znaków zapytania nie brakuje, tak jak nie brakuje pieniędzy w kasie BVB, która w styczniu sprzedała za dziesiątki milionów euro Pierre-Emericka Aubameyanga i Ousmane Dembele.