W Lechu rozmowy przedkontraktowe raczej owiane są tajemnicą, ale w przypadku piłkarzy z Węgier, przecieki wydostają się raczej z drugiej strony. Tak było przy zatrudnianiu Artjoma Rudniewa, tak jest teraz z Lovrencsicsem. Na swoim profilu na facebooku informację o pobycie w Poznaniu (a także wzmiankę o Lechu) zamieściła bowiem narzeczona piłkarza i udokumentowała to zdjęciami. O zainteresowaniu Lecha tym piłkarzem informowaliśmy kilka tygodni temu. Ofensywnego gracza Lombardu Papa pojechał oglądać w spotkaniu ligowym trener Mariusz Rumak - to był kluczowy moment. Węgier, który może grać jako napastnik lub skrzydłowy, znalazł się bardzo wysoko na liście życzeń szkoleniowca. W Lechu ma grać na jednym skrzydle, zaś na drugim Aleksandar Tonew - obaj są szybcy, a o to chodziło Rumakowi. Transfer Lovrencicsa nie oznacza, że Lech zaprzestał starań o pozyskanie z Cracovii Saidiego Ntibazonkizy. Za Lovrencicsa Lech będzie musiał zapłacić - prawdopodobnie około 250-300 tys. euro. W swoim dotychczasowym klubie zagrał on we wszystkich 30 ligowych spotkaniach - zdobył w nich siedem goli. Będzie to drugi transfer klubu z Poznania ,pierwszym było pozyskanie kapitana Polonii Warszawa Łukasza Trałki. Lechici w poniedziałek rozpoczną przygotowania do nowego sezonu - do środy będą przechodzić badania medyczne. Wtedy też powinno się wyjaśnić, czy w "Kolejorzu" pozostanie prawy obrońca Marcin Kikut. Po odejściu Grzegorza Wojtkowiaka do TSV 1860 Monachium byłby podstawowym zawodnikiem na tej pozycji. Z Poznania Andrzej Grupa