Kariera Arkadiusza Milika bardzo mocno naznaczona jest przez kontuzje. Polak dwukrotnie wracał do gry po jednym z najcięższych urazów dla piłkarza. Mowa o zerwaniu więzadeł krzyżowych. Rehabilitacja po tym urazie jest niezwykle długa, a powrót do formy w wielu przypadkach wręcz niemożliwy. Najlepszym przykładem zdaje się być w tym miejscu wielki hiszpański talent z Realu Madryt - Jese. Hiszpan od poważnych problemów z kolanem nie był w stanie już pokazać nigdy tak dobrego futbolu, jak wcześniej. Tym większy szacunek należy się Milikowi, że mimo tych potężnych przeciwności losu był w stanie wejść na naprawdę wysoki europejski poziom. Za taki trzeba bowiem uznać grę w takich klubach jak: SSC Napoli, Olympique Marsylia czy obecnie także Juventus. Milik w Realu Madryt? Oba przypadki zerwania więzadeł Milikowi przydarzyły się, gdy reprezentował barwy klubu z Neapolu. Najpierw w październiku 2016 roku podczas meczu reprezentacji Polski przeciwko Danii zerwał więzadła krzyżowe w lewej nodze (do gry wrócił w lutym 2017 roku). Właściwie równo rok później, bo w końcówce września Milik zerwał więzadła krzyżowe w prawej nodze (do gry wrócił w marcu 2018 roku). W tym czasie, gdy Milik miał swoje poważne problemy z kolanami dyrektorem sportowym SSC Napoli był Cristiano Giuntoli. Obecnie Włoch pełni tę samą funkcję w Juventusie i to on zadecydował o wykupie reprezentanta Polski i podpisaniu stałego kontraktu z Juventusem. Działacz w rozmowie z "La Gazetta dello Sport" zdradził zaskakujące fakty o karierze Milika. Ta mogła potoczyć się jeszcze lepiej. Trzeba przyznać, że dyrektor sportowy może mieć rację. Milik wejście do Napoli miał kapitalne. Polak zagrał na start sezonu w dziewięciu meczach, w których strzelił aż siedem goli oraz raz asystował. Nie można także zapominać, że Milik wówczas był absolutnie kluczowym piłkarzem reprezentacji Polski, a jego współpraca z Robertem Lewandowskim znana była na całym świecie.