"Duma Katalonii" mimo finansowych problemów robi co może, by wrócić do europejskiego topu. Pomóc mają jej bardzo głośne transfery, które z jednej strony podniosą poziom sportowy, z drugiej zaś napędzą na nowo marketingową machinę, której tryby po słabszym okresie nieco zwolniły. Mimo, iż na Camp Nou trafiło już tego lata kilka "dużych" nazwisk, Joan Laporta i spółka starają się, by na tym się nie skończyło. FC Barcelona postawiona pod ścianą Marzeniem włodarzy Barcelony jest sprowadzenie Bernardo Silvy. Piłkarz Manchesteru City, który w środę zaprezentuje się w stolicy Katalonii (mistrzowie Anglii grają o 21:30 towarzyski mecz z drużyną Xaviego) byłby kapitalnym wzmocnieniem środka pola. Pozostająca w finansowych tarapatach drużyna z południa kontynentu ma jednak znikome szanse, by spełnić oczekiwania "The Citizens". Potwierdzają to doniesienia "Mundo Deportivo". Gazeta raportuje, że Anglicy byliby skłonni negocjować transfer opiewający na około 100 milionów euro. Ferran Soriano, dyrektor generalny City w rozmowie z "Cadena Ser" przyznał również, że jego zdaniem teraz, po rozpoczęciu sezonu jest "trochę za późno" by negocjować odejście piłkarza takiego kalibru. Trener drużyny z Manchesteru, Pep Guardiola obiecał ponoć piłkarzowi, że jeśli pojawi się naprawdę atrakcyjna oferta, pozwoli mu odejść. Czy "Dumę Katalonii" stać jednak na to, by zebrać na czas środki, pozwalające zasiąść do negocjacyjnego stołu? Walka z czasem trwa.