Piłkarze obu drużyn potrzebowali dużo czasu, by się rozruszać. Senna atmosfera panowała przez pierwszej połowy. Nikt nie mógł się spodziewać, że prawdziwe emocje jeszcze nadejdą. Dopiero w czwartym kwadransie coś zaczęło się dziać na boisku. Obie drużyny schodziły na przerwę przy bezbramkowym wyniku. Drugą połowę drużyna Rwandy rozpoczęła w zmienionym składzie, za Ernesta Sugirę, Bertranda Iradukundę, Yvesa Kimenyiego, Djabela Manishimwego weszli Dany Usengimana, Lague Byiringiro, Olivier Kwizera, Eric Ngendahimana. W 64. minucie Dominique Nshuti został zmieniony przez Iyabivuze'a Oseego. W 69. minucie w reprezentacji Kamerunu doszło do zmiany. Abdoulaye Yahaha wszedł za Lobe Ulricha. Trener Kamerunu postanowił zagrać agresywniej. W tej samej minucie zmienił pomocnika Marka O'Ojonga i na pole gry wprowadził napastnika Alaina Akono, który w bieżącym sezonie ma na koncie już jednego gola. Jak widać, trener sądził, że jego zespół szybko wyjdzie na prowadzenie. Jednak pomylił się - pomimo zmiany taktyki jego drużyna wciąż miała problemy ze skutecznością. W 79. minucie sędzia ukarał żółtą kartką Alaina Akono z Kamerunu, a w drugiej minucie doliczonego czasu spotkania Oliviera Kwizerę z drużyny przeciwnej. Remis od samego początku „wisiał w powietrzu”. Obie drużyny utrzymywały się przy piłce praktycznie tyle samo czasu. Mecz był bardzo wyrównany, od pierwszej do ostatniej minuty. Z przebiegu meczu nie wynikało, że jedna z drużyn będzie potrafiła przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Posiadanie piłki rozłożyło się równomiernie na obie drużyny. To nie było ładne widowisko, piłkarze często faulowali, co powodowało przestoje w meczu i zniecierpliwienie na trybunach. Reprezentanty obu drużyn otrzymały po jednej żółtej kartce. Zespół gospodarzy w drugiej połowie dokonał pięciu zmian. Natomiast reprezentacja Rwandy w drugiej połowie dokonała sześciu zmian. Już w najbliższy piątek jedenastka Rwandy będzie miała szansę na kolejne punkty grając u siebie. Jej rywalem będzie Kongo.