Rosjanin triumfalnie ogłosił po ograniu Majchrzaka. Polak reaguje ripostą
- Zszedłem z kortu z podniesioną głową, bo zostawiłem wszystko, co mogłem i wszystko, co miałem. Utrzymałem poziom z poprzednich meczów, natomiast przeciwnik był po prostu za dobry - powiedział Kamil Majchrzak, który na Wimbledonie odniósł swój życiowy sukces. Polak awansował do czwartej rundy, gdzie przegrał z faworyzowanym Rosjaninem Karenem Chaczanowem. - Teraz jestem w trybie smutku i rozpaczy, ale na pewno spojrzę na ten turniej, jako życiowy sukces, na którym można budować - dodał 29-latek.

- Czułem, jak dobrze gra rywal, na co na pewno wskazuje też wynik, choć wbrew pozorom uważam, że zagrałem naprawdę niezłe spotkanie. Tak naprawdę przy wyniku 4:6 i 1:2 siedziałem na krzesełku i nie za bardzo wiedziałem, co mogę zmienić i jeszcze dołożyć. Karen miał świetną piłkę bazową, wybijając mi z głowy moją grę - przedstawiał swoją optykę na wydarzenia na korcie Kamil Majchrzak. W ten sposób już na "dzień dobry" odniósł się do słów swojego pogromcy. Ten na "swojej" konferencji prasowej powiedział, że za występ w tym spotkaniu wystawiłby sobie w dziesięciostopniowej skali notę"9".
Kamil Majchrzak mnoży komplementy pod adresem Chaczanowa
Porażka z Chaczanowem nie ma prawa zmienić jednego. Polak napisał przepiękną kartę w turnieju singlistów, kompletnie niespodziewaną przez nikogo. Na czele z, jak to powiedział sam o sobie, chłopakiem z Piotrkowa Trybunalskiego, który wcześniej pracował i marzył, by dojść do takiego etapu wielkoszlemowego turnieju w Londynie.
I kontynuował pochwały pod adresem rówieśnika z Rosji, dla którego występy w takiej fazie imprez tej rangi stały się już chlebem powszednim.
- Gdy decydował się na kończące zagrania, to w większość przypadku trafiał. Był świetny w odwracaniu wymian, przechodząc z defensywy do ofensywy. Mnie brakowało wykończenia, które właśnie on posiadał. Także całą grę bardzo dobrze serwował, a jednocześnie podbijał bardzo dużo moich podań. Tak naprawdę byłem cały czas pod presją i w niedoczasie. Musiałem wykazać się czymś większym, by wygrywać punkty. Myślę, że zagrał absolutnie bardzo dobre spotkanie - rozstrzygnął.
Majchrzak: Fajny dodatek, ale tym nie wygrywa się meczów
Po 1 godzinie i 26 minut nastał moment nadziei w trzecim secie. Majchrzak zapracował na upragnione przełamanie, swoje pierwsze w tym spotkaniu. Zapytany przez dziennikarza Interii, czy poczuł realną możliwość, że jest szansa wskoczyć do pędzącego pociągu do ćwierćfinału, odparł:
- Tak naprawdę to był jedyny moment, w którym rywal wykazał słabość i pozwolił mi się dobrać, popełniając kilka niewymuszonych błędów. A do tego zwolnił w wymianach, przez co bardziej mnie wpuścił do gry. Trzeciego seta żałuję najbardziej - bez wątpliwości zaakcentował tenisista tłumacząc, co dokładnie ma na myśli.
- W początkowej fazie dwa razy dałem się przełamać, mając piłki gemowe, a nie biorąc tych gemów. To było na pewno bolesne, bo gdybyśmy szli dalej w mecz, w wynik typu 4:4, czy 5:5 i może nawet jakiś tie-break, to być może ręka ponownie by mu zadrżała. Niestety od jego upadku przy siatce ponownie jakby ogarnął się i wrzucił swój bieg, który miał w poprzednich dwóch setach. Mnie cały czas brakowało zmuszenia go do błędu, mimo że byłem przygotowany taktycznie. Starałem się wciągać go w mini-tenis, gdzie wygrywałem 90 procent punktów. Niemniej jednak to jest tylko fajny dodatek, tym nie wygrywa się meczów
Podsumowując turniej nasz reprezentant powtórzył to, co mówił już na poprzednim etapie turnieju, że wyjedzie z Londynu z poczuciem, iż osiągnął życiowy sukces. Zatem i wspomnienia z takiego osiągnięcia będą "życiowe".
- Teraz po meczu jeszcze jestem w trybie analizy, smutku i rozpaczy, bo jednak fajnie było powalczyć o ćwierćfinał i dalej jestem sportowcem z ambicjami. Jednak z kolejnymi dniami na pewno spojrzę na ten turniej jako ogromny pozytyw, z którego mam nadzieję wyciągnę bardzo wiele. I na którym będę mógł zbudować jeszcze wiele fajnych rzeczy. Ten mecz też pokazał mi, gdzie mam rezerwy i gdzie muszę się poprawić. Natomiast jeśli regularnie będę w stanie grać na takim poziomie, to w następnych tego typu sytuacjach być może znajdę coś, do czego będę mógł się podłączyć i do bólu realizować. Na pewno będzie to jedno z moich najpiękniejszych przeżyć w dotychczasowej karierze, ale mam nadzieję, że takich momentów będę tylko dokładał - z przekonaniem stwierdził nasz as.
Artur Gac, Wimbledon


