Pokaz siły w starciu Sakkari z Rybakiną. Była światowa trójka za burtą Wimbledonu
Czwartek to dzień zmagań w dolnej połówce drabinki Wimbledonu - na trawiastych kortach pojawiły się dwie z trzech pozostałych w grze faworytek turnieju: Iga Świątek i Jelena Rybakina. Kazaszka, mistrzyni tego turnieju, zmierzyła się z Marią Sakkari, również wielką gwiazdą światowego tenisa, choć ostatnio w dużym kryzysie. A jedna z nich mogła przecież już w czwartej rundzie zmierzyć się z Polką. Tymczasem mecz był jednostronny, trwał tylko 62 minuty.

Tytuł, ćwierćfinał i półfinał - to dorobek Jeleny Rybakiny z trzech ostatnich edycji Wimbledonu. Kazaszka może grać nierówno na kortach twardych czy ziemnych, ale trawa to dla niej miejsce idealne. Już samym serwisem potrafi stworzyć ogromną przewagę, nawet w sytuacjach, gdy nie trafia pierwszym podaniem. Pokazał to właśnie mecz z Marią Sakkari.
Obie w przeszłości były na trzecich pozycjach w rankingu WTA, przy czym jeśli dziś by można było wskazać, która z nich może jeszcze wrócić w przyszłości do TOP 3, to raczej każdy by pewnie wskazał Kazaszkę. Jeśli gdzieś ma zacząć swój powrót w wielkim stylu, to właśnie tu, w Londynie.
Sakkari zaś ma od kilkunastu miesięcy spore problemy, zmieniała regularnie trenerów, ale efekty nie nadchodziły. W tym roku ma więcej porażek niż zwycięstw, jedynie w Madrycie zdołała wygrać więcej niż jedno spotkanie w głównej drabince.
Na trawie, dla niej niestety, nie było przełomu. I pytanie, czy on w ogóle jeszcze nastąpi.
Wimbledon. Maria Sakkari kontra Jelena Rybakina w drugiej rundzie. Dwa wielkie nazwiska, dziś jedna zdecydowana faworytka
Przed tym turniejem eksperci najwyżej oceniali szanse Aryny Sabalenki, później była Coco Gauff, Rybakina i Świątek. Amerykanki już w tym gronie nie ma, Polka i Kazaszka są w jednej ćwiartce drabinki. Mogą na siebie trafić już w czwartej rundzie, o ile oczywiście do niej dojdą. Jelena na razie wygląda na korcie tak, jakby drugi tytuł w Wimbledonie był dla niej na wyciągnięcie ręki.

W pierwszej rundzie Elinie Awanesjan oddała tylko trzy gemy, dziś Sakkari - zaledwie cztery. Znów imponowała serwisem, o ile oczywiście trafiała pierwszym podaniem. A to oczywiste nie było, udawało się... raz na trzy próby. Przynajmniej w pierwszym secie. A i tak Sakkari niewiele mogła zrobić.
Greczynka z kolei ryzykowała - nie tylko pierwszym, ale i drugim serwisem. Musiała, bo inaczej napotykała potężne returny rywalki, przy których była spychana do defensywy. Rybakina już gemie otwarcia uzyskała breaka, z tą przewagą spokojnie zmierzała do zakończenia partii. I ją zakończyła drugim przełamaniem, Sakkari nie wytrzymała. Popełniła drugi podwójny błąd, piąty w tym secie. No i skończyło się na 3:6.
Drugą partię Greczynka zaczęła w wymarzony dla siebie sposób, wreszcie udało jej się przełamać Rybakinę. Co z tego, skoro za chwilę ta straty już odrobiła. I jeszcze podkręciła tempo, jej potężne uderzenia były wymuszały błędy Sakkari. Maria w tym secie nie była nawet w stanie zagrać żadnego winnera. Szybko więc ten mecz się skończył, wynikiem 3:6, 1:6.
Rybakina w trzeciej rundzie zmierzy się z Clarą Tauson lub Anną Kalinską, a jeśli wygra - w czwartej z Igą Świątek. O ile oczywiście Polka najpierw pokona Caty McNally, a później Danielle Colins.

