Majchrzak zdradził klucz do wygranej. Zobaczył to na samym początku
Kamil Majchrzak śpiewająco zdał egzamin drugiej rundy Wimbledonu 2025. W trzech setach (6:1, 6:4, 6:3) odprawił z kwitkiem wyżej notowanego w rankingu ATP Amerykanina Ethana Quinna. Spotkanie na korcie numer 14 potrwało zaledwie nieco ponad półtorej godziny. Nasz rodzynek w singlu panów udzielił wywiadu Polsatowi Sport. - Spodziewałem się bardzo trudnego meczu, ale (Quinn - red.) na początku był zestresowany bardziej ode mnie - powiedział.

Kamil Majchrzak nie zatrzymuje się na Wimbledonie. W poniedziałek zaskoczył wielu i wygrał z finalistą turnieju z 2021 r. Matteo Berrettinim, a w środę pokonał Amerykanina Ethana Quinna. Tym samym wyrównał swój najlepszy wynik wielkoszlemowy, w trzeciej rundzie był tylko w US Open 2019. Minęło od tamtego momentu wiele czasu. Przypomnijmy, że od listopada 2022 do grudnia 2023 był zawieszony. Teraz wydaje się, że karta w jego karierze może się odwrócić.
Po meczu z Amerykaninem udzielił wywiadu Polsatowi Sport.
- Spodziewałem się bardzo trudnego meczu, ale (Quinn - red.) na początku był zestresowany bardziej ode mnie. Prezentowałem solidny tenis i bardzo dobrze returnowałem, co pomagało. On zwariował, nie mógł wejść w mecz, nie wiedział, jak wygrywać punkty - przyznał, następnie przechodząc do analizy drugiej, a następnie ostatniej partii.
Kamil Majchrzak znów zwycięski na Wimbledonie. Widział nerwy u Quinna
- Przełamałem w 1. gemie i dałem się odłamać, wpuściłem w mecz, ale ponownie przełamałem i dowiozłem do końca. W 3. secie wywalczyłem breaka dość wcześnie, a on zaczął grać trochę lepiej. Zeszło z niego, nie miał nic do stracenia i był najgroźniejszy. Wtedy trochę więcej moich serwisów wracało, co utrudniało mi życie, musiałem więcej bronić, a nie dyktować warunki w wymianach - opowiedział Tomaszowi Lorkowi
Został zapytany o swój może niezbyt liczny, ale wszechstronny sztab. Jak przyznał ze śmiechem, "wszyscy są trenerami". Przypomnijmy, że w teamie znajduje się jego żona Marta, jest fizjoterapeutką.
Staram się wykorzystywać to co mam najlepsze, czyli szybką analizę na korcie i umiejętność plasowania piłki we właściwe miejsca, ta trawa pomaga mojego bekhendowi, który jest płaski
Lorek zapytał go też o historyczną decyzję o wycofaniu z Wimbledonu arbitrów liniowych. - Zawsze to było fajne, ale czasem irytujące pod względem pomyłek. Oczywiście przy serwisach 250 kilometrów na godzinę to trudne, ale jak piłka idzie w linię, to podnosi się puch, więc da się wychwycić aut. To był ostatni bastion sędziów liniowych. Nie ma już pomyłek, ale to trochę straciło swój urok - przyznał.
Na koniec stwierdził, że jutro będzie trenował, by podtrzymać kontakt z rakietą, a dziś już może odpocząć. Wspomniana żona w osobnym wywiadzie przyznała jednak, że nie obędzie się bez jazdy na rowerku stacjonarnym i rozciąganiu.


