Kamil Majchrzak rzucił na kolana Londyn. Niemiecki trener Polaka ogłasza
To jest historia, której przed turniejem nikt sobie nie wyobrażał. Łącznie z Kamilem Majchrzakiem, który dziś napisał historię życia. Polak awansował do 4. rundy wielkoszlemowego Wimbledonu, na trybunach łzy napłynęły do oczu jego najbliższym, a jego trener Christopher Kas był więcej niż dumny ze swojego podopiecznego. W rozmowie z Interią mnożył komplementy pod adresem 29-latka, który dziś w Londynie wszedł do elity.

To są takie wydarzenia, które najbardziej kochamy. Kamil Majchrzak rozgrywa turniej życia w Londynie, w wielkoszlemowym i zarazem najstarszym turnieju tenisowym świata. Dzisiaj 29-latek z Piotrkowa Trybunalskiego w wielkim stylu zapewnił sobie awans do 1/8 finału. Arthur Rinderknech siał postrach na polu serwisowym, ale z tak dysponowanym Polakiem, miksującym grę i prezentującym znacznie bardziej urozmaicony repertuar, nie był w stanie przedłużyć swoich szans. Nasz as odprawił z kwitkiem pogromcę Alexandra Zvereva 6:3, 7:6(4), 7:6(6). W dwóch tie-breakach, gdy nerwy trzeba mieć ze stali, pokazał, czym jest nieprzecenione doświadczenie.
Chrostopher Kas: Kamil to superinteligentny człowiek. Ma czucie sytuacji na korcie
Ale nie tylko to - Majchrzak w swoim repertuarze ma bowiem kilka atutów, które wreszcie mogą sprawić, że na dobre ulokuje się w elicie światowego tenisa. Trener Polaka Christopher Kas dziękował nam, siedzącym w jego otoczeniu, za doping i trzymanie kciuków za Kamila. Już tym mnie bardzo ujął. A zaraz po tym, poproszony by krótko podzielił się swoimi wrażeniami, zaczął wskazywać największe walory swojego podopiecznego.
- To jest tak mądry zawodnik! W zasadzie musisz mu tylko pomóc się przygotować, a później siedzisz w boksie i patrzysz, jak wykonuje swoją pracę. Mamy jasny plan, kiedy wychodzimy na mecz, ale później zawsze jest gotowy na zmiany, by reagować na bieżąco. W trakcie nieco zmieniliśmy założenie do drugiego serwisu Arthura - mówił Interii niemiecki szkoleniowiec. Podkreślił, że zna Kamila bardzo długo, bo od ponad dziesięciu lat, z występów w jego drużynie w Bundeslidze. Zaznaczył, że przez osiem lat właściwie tylko przyglądał się Majchrzakowi, a dopiero na końcu mieli większy kontakt, co spowodowało, że któregoś razu zawodnik zapytał go, czy mógłby mu pomóc.
- To superinteligentny sportowiec i człowiek. Ma bardzo dobre czucie sytuacji na korcie, wie kiedy zrobić więcej, a kiedy jakby pozwolić na więcej rywalowi, mając nad tym kontrolę. Świetnie analizuje wydarzenia w meczu. 95 procent tego, co widzisz na korcie, to jest zasługa Kamila. On tak skutecznie jest w stanie reagować na bieżące wydarzenia, dobrze "czytając" mecz. Dzisiaj, zwłaszcza w dłuższych wymianach, było ważne, aby pozostawać agresywniejszym. I Kamil to robił
Skonfrontowany z tym oto faktem, że Kamil przyjechał na Wimbledon, mając za sobą passę trzech rozegranych meczów na trawie i wszystkich przegranych, autentycznie się wzruszył. A oczy aż mu się zaświeciły.
- To jest świetna historia. Jestem bardzo zadowolony z pracy żony Kamila, która jest trenerką fitness i fizjoterapeutką. Ona jest znakomita, jest dużą częścią tej drużyny. Ja próbuję Kamila tylko ulepszyć, bo cała jego rodzina wykonuje kapitalną rolę. Wcześniej, zanim dołączyłem, Kamil także miał wokół siebie bardzo dobrych trenerów, którzy go ukształtowali - dodał szkoleniowiec, wcześniej samemu będąc bardzo dobrym deblistą.
Jak najszybciej chcieliśmy utorować drogę szkoleniowcowi, który spieszył się, by w pierwszej kolejności odrobić swoją robotę. Na korcie numer trzy trwał pojedynek, wyłaniający kolejnego rywala dla jego podopiecznego. Po długiej, pięciosetowej batalii, będzie nim Karen Chaczanow, który pokonał Nuno Borgesa 7:6(6), 4:6, 4:6, 6:3, 7:6(8).
Artur Gac, Wimbledon


