Czy ktokolwiek mógł się tego spodziewać? Dla Vondrousovej był to co prawda już drugi finał turnieju Wielkiego Szlema po Roland Garrosie z 2019 roku, ale od tamtego czasu leworęczna tenisistka z Sokolova, mieszkająca od kilku lat w Pradze, przeżywała wiele problemów zdrowotnych i co za tym idzie sportowych. W Wimbledonie okazała się jednak najlepsza. Zagrała dużo bardziej rozsądnie niż Jabeur, dla której to był już trzeci finał Wielkiego Szlema i drugi w Londynie. Pogromczyni Igi Świątek pozbawiona złudzeń. Nierozstawiona rywalka w finale Wimbledonu Jabeur zaczyna jak huragan, a potem milknie Nic nie zapowiadało takiego wyniku pierwszego seta. Jabeur od początku spotkania przejęła inicjatywę, momentami wręcz bawiła się z rywalką, zachwycała publiczność granymi znienacka skrótami, niewygodnymi dla Czeszki slajsami. Niekiedy jednak przesadzała z tą widowiskowością. Dlatego też może została za to skarcona. Tunezyjka prowadziła 2:0, a potem 4:2. Cały czas miała przewagę. Grała tak jak chce. Vondrousova, nieco oszołomiona na początku, opanowała się i zaczęła wykazywać się większym realizmem i spokojem. Nie przegrała już gema. W czterech, które wygrała od stanu 2:4 straciła zaledwie dwa punkty. Ale to nie tylko jej zasługa, ale fatalnie grającej Jabeur, psującej niemal wszystko co się da. W 10. gemie finalistka ubiegłorocznego Wimbledonu popełnia cztery niewymuszone błędy. Tym razem Tunezyjka nie była w stanie odrobić straty seta Rozpoczęcie drugiego seta potwierdzało dominację Czeszki. 24-latka z Sokolova od razu przełamała serwis Tunezyjki. Wtedy jednak nastąpił kolejny zwrot akcji w tym dramatycznym finale. Jabeur zmieniła styl gry. Już nie szalała ze swoimi spektakularnymi zagraniami. Postawiła na solidność i cierpliwość. Wygrała trzy gemy z rzędu. Trzy razy w tegorocznym Wimbledonie Jabeur przegrywała pierwsze sety, by potem wygrać i to z trzema przeciwniczkami, byłymi triumfatorkami Wielkich Szlemów - Bianką Andreescu, Jeleną Rybakiną i Aryną Sabalenką. Wysłała sygnał, że może powtórzyć ten wyczyn. Vondrusova zachowała jednak czujność. Odrobiła stratę przełamania. Wygrała kolejnego gema, w którym Jabeur znów nadużywała skrótów. Przełom w secie nastąpił w 9. gemie. Czeszka kolejny raz wykorzystała słabość serwisową rywalki. Przełamała ją. Przy wyniku 5:4 wykorzystała drugą piłkę meczową. Wygrała pierwszy w karierze turniej wielkoszlemowy. Po ostatniej piłce złapała się za głowę, nie mogąc w uwierzyć w najcenniejsze zwycięstwo w tenisowym życiu. Olgierd Kwiatkowski Finał turnieju singla pań Wimbledonu Ons Jabeur (Tunezja, 6) - Marketa Vondrusova (Czechy) 4:6, 4:6