Iga Świątek co prawda bez najmniejszych wątpliwości woli grę na mączce od gry na trawie, natomiast jak na razie na zielonych kortach Wimbledonu prezentuje się równie pewnie, jak na nawierzchni ziemnej znanej z chociażby Rolanda Garrosa. Raszynianka w pierwszych dwóch meczach rozegranych w Londynie praktycznie nie dała bowiem szans kolejno Zhu Lin oraz Sarze Sorribes Tormo, pokonując obie panie odpowiednio 6:1, 6:3 oraz 6:2, 6:0. Dobre wieści dla Polki są m.in. takie, że jest już pewna pokaźnej premii, która może tylko się zwiększyć. Złe, że... jeszcze trochę naczeka się na wiadomość o następnej przeciwniczce. Więzień polityczny na Wimbledonie. "Przyłapana" obok księżnej Kate i Federera Parry czy Martić? Iga Świątek pozna rywalkę dopiero w czwartek Drabinka wygląda tak, że w trzeciej rundzie na Świątek czekać będzie albo Francuzka Diane Parry, albo Chorwatka Petra Martić. Problem jednak w tym, że choć liderka rankingu WTA powinna pierwotnie poznać nazwisko nowej oponentki jeszcze w środę, to... będzie musiała poczekać na kluczowe rozstrzygnięcie aż do czwartku. Wszystko to dlatego, że potyczkę Parry - Martić trzeba było przesunąć o kilkanaście godzin z powodu nawracających załamań pogodowych nad stolicą Anglii. Ulewne deszcze wymuszają od poniedziałku masowe korekty w terminarzu Wimbledonu, co bez wątpienia nie jest na rękę nikomu - ani tenisistkom i tenisistom, ani samym organizatorom imprezy. Wielki problem Wimbledonu? Hurkacz ma sposób, te zdjęcia mówią wszystko Wimbledon 2023. Świątek, Hurkacz i Linette wciąż w walce o najwyższe laury Należy mieć więc nadzieję, że czas niepewności skończy się dla Igi Świątek jak najprędzej - a i samego jej meczu z Francuzką lub Chorwatką nie trzeba będzie opóźniać, przesuwać czy odwoływać. Warto przy tym nadmienić, że kolejna wygrana sprawi, iż raszynianka wyrówna swój najlepszy wynik w Londynie - jest nim dotarcie do IV rundy angielskiej odsłony Wielkiego Szlema w 2021 roku. W Wimbledonie 2023 współzawodniczy jeszcze dwójka innych Polaków - Hubert Hurkacz oraz Magda Linette. Z rywalizacji zdążyła już niestety odpaść Magdalena Fręch, ale trzeba oddać, że trafiła na naprawdę mocną przeciwniczkę - Tunezyjkę Ons Jabeur.