- Na pewno czułam, że nie gram tak dobrze, jak w poprzednich meczach - podkreśliła Iga Świątek. I kontynuowała: - Elina zagrała swój bardzo dobry tenis, miałam wrażenie, że gra bez zawahania i bez wstrzymania ręki. To jej się opłaciło. A ja, mam nadzieję, z myślą o przyszłym roku wyciągnę wnioski. Iga Świątek: W przeciwnym razie pewnie wygrałabym tego seta Liderka światowego rankingu nie potrafiła, podobnie jak kibice i obserwatorzy, racjonalnie wytłumaczyć tego wszystkiego, co działo się w ostatnich gemach trzeciego seta. Polka w niespotykany sposób, seryjnie tracąc punkty, wypuściła tę partię z rąk. Świątek skrzywdzona, mecz przerwany, a potem problemy. Bolesny mecz dla Igi - To nigdy nie jest łatwe do oceniania, bo nie dzieje się tak, że tylko jedna zawodniczka coś zmienia. Musiałabym obejrzeć te gemy, żeby zobaczyć, czy... Na pewno ja zrobiłam coś inaczej, w przeciwnym razie pewnie bym wygrała tego seta. Na tamtą chwilę jednak nie za bardzo wiedziałam, co zrobić. Z kolei widziałam, że Elina gra coraz szybciej i, mówiąc kolokwialnie, próbuje jeszcze bardziej na mniej wsiąść - opisywała swoje odczucia. Cały turniej w swoim wykonaniu Świątek odbiera bardzo pozytywnie. - Częściej czułam, że mam kontrolę nad tym, co dzieje się na korcie. Niewątpliwie poprawiłam swoją grę na tej nawierzchni, dwa ostatnie mecze dały mi bardzo dużo - zawyrokowała. Świątek: Nigdy nie jest łatwo znieść porażkę, ale... Stara mądrość mówi, że żadne zwycięstwo nie uczy tak wiele, jak porażka. Co Polka wyniesie z tej lekcji, odebranej na korcie centralnym od zawodniczki, która dopiero niedawno wróciła do sportu po przerwie macierzyńskiej? - Na pewno wielu rzeczy się dowiedziałam. Wiem, co muszę jeszcze wypracować w grze na trawie, ale także poczułam, że na tej nawierzchni robię progres. Na większe mądrości dopiero przyjdzie czas, najpierw muszę porozmawiać z trenerem. Sama także już widzę, gdzie mam jeszcze największe braki, które postaram się z roku na rok poprawiać - podkreśliła Świątek. Reasumując i nawiązując do uczuć względem londyńskiej nawierzchni, o co Polka była pytana w zasadzie od początku turnieju, tak podsumowała swoje końcowe "namiętności". - Generalnie lubię, naprawdę dobrze mi się rozgrywało ten turniej. O wiele lepiej niż w zeszłym roku, miałam więcej kontroli nad wydarzeniami oraz poczucia, że mogę prezentować swój tenis. Wciąż jest to nawierzchnia, na której nie będzie mi najłatwiej, ale czuję, że mogę zrobić tutaj dobrą robotę za jakiś czas. Mimo że kilka lat temu wygrałam juniorski Wimbledon, to cały czas wiem, że nie jest to nawierzchnia, na które dobrze się odnajduję - zapowiedziała nasza gwiazda. Świątek mówi wprost. Tej zawodniczce będzie teraz kibicować Od razu widać było po Świątek, ile znaczy dojrzewanie u tak młodej zawodniczki. Po meczu nie było żadnych nad wyraz emocjonalnych gestów ani zachowań, które świadczyłyby o tym, że nie potrafi poradzić sobie z porażką. Dopytana przez Interię, czy wpływ na taki stan rzeczy może mieć także fakt, że zeszła z kortu pokonana przez zawodniczkę, z którą ma bliskie więzi, potwierdziła obie wersje. Artur Gac, Wimbledon