To Elina Switolina triumfowała w ćwierćfinale Wimbledonu i to ona, a nie Iga Świątek, zagra w następnym etapie turnieju. Polka z Londynu nie wyjeżdża jednak z pustymi rękoma. Dzięki awansowi do najlepszej ósemki zawodów dostanie finansową gratyfikację w wysokości 340 tysięcy funtów (to około 1,7 miliona złotych). Oprócz tego zebrała cenne doświadczenie i zanotowała widoczny progres, o czym sama wspominała na konferencji prasowej. I dodawała: "Na pewno wielu rzeczy się dowiedziałam. Wiem, co muszę jeszcze wypracować w grze na trawie, ale także poczułam, że na tej nawierzchni robię progres. Na większe mądrości dopiero przyjdzie czas, najpierw muszę porozmawiać z trenerem. Sama także już widzę, gdzie mam jeszcze największe braki, które postaram się z roku na rok poprawiać". O znalezienie przyczyn porażki Igi pokusili się Ukraińcy. Portal Sport.ua przekonuje, że Polka "miała właściwie jeden problem - drugą piłkę". "Pierwsza rakieta świata prowadziła w pierwszym secie 5:3 (30:0), ale zaczęła gubić skuteczność, a potem padł jej serwis" - opisano. Głos w sprawie możliwego powodu przegranego meczu zabiera również były trener Marty Domachowskiej i Angelique Kerber, Paweł Ostrowski. Najpierw przegrana Świątek, a teraz jeszcze to. Ależ wieści z Wimbledonu Elina Switolina pokonała Igę Świątek i wygra Wimbledon? "To by urosło do rangi symbolu" Według Ostrowskiego u Świątek po prostu "wyczerpała się zdolność do pełnej koncentracji i determinacji". "Moim zdaniem Idze rozładowały się w głowie baterie. Wszystko ma swoją cenę. (...) W tie-breaku drugiego seta Iga od 1:4 zagrała taki koncert, że gdzieś to musiało później ulecieć. Poziom był mega. Granie cały czas na takiej gigantycznej koncentracji i na super poziomie zawsze jednak kosztuje. Nie da się non stop tak grać" - nie zostawia wątpliwości w rozmowie z "Faktem". Wraca też do pełnego zwrotów akcji i emocjonalnego ładunku spotkania z Belindą Bencic. Tamten mecz Iga wygrała, natomiast nie przyszło jej to łatwo i sporo ją to kosztowało. "Zagrała koncert i tu, i tu. Z tą różnicą, że w ćwierćfinale nie starczyło już jej energii na trzeciego seta. Za to Switolina utrzymywała poziom, nie dawała nic za darmo. (...) Koszt meczu z Bencic okazał się zbyt wysoki" - ocenia szkoleniowiec. Jego zdaniem teraz kibice tenisa powinni trzymać kciuki za jak najlepsze rezultaty Switoliny. Kto wie, może nawet dojdzie do finału Wimbledonu? "Zwycięstwo Ukrainki w Londynie byłoby czymś fantastycznym. Bardzo ważnym dla wszystkich ludzi, którzy są przeciwko tej wojnie. (...) To by urosło do rangi symbolu, że naród ukraiński się nie poddaje, że walczy. Zarazem byłby to prztyczek w nos dla Łukaszenki i Putina" - podsumowuje Ostrowski. W półfinale Ukrainka zmierzy się z Marketą Vondrousovą. Ta dość niespodziewanie pokonała wcześniej Jessicę Pegulę. Będzie to zatem starcie dwóch sensacji, bowiem wcześniej eksperci wróżyli pojedynek między Pegulą właśnie a Świątek. Dziś obie panie są już za burtą Wimbledonu. Poważne konsekwencje porażki Świątek na Wimbledonie. Sabalenka już czyha. Oto czarny scenariusz