Nie chodzi nawet o samo przerywanie meczu z powodu późnej pory i ciszy nocnej w Londynie, ale o to, co z przerwanym meczem działo się później. Spotkanie miało bowiem zostać dokończone w poniedziałek po południu. Organizatorzy Wimbledonu po tak brutalnym przerwaniu niedzielnej uczty tenisowej między Hubertem Hurkaczem i Novakiem Djokoviciem (w niedzielę udało się rozegrać dwa sety zakończone tie-breakami) nie zamierzali ustawiać dokończenia tego starcia od razu jako pierwszego meczu. Miał się odbyć na korcie centralnym jako drugie spotkanie i nie przed 14.30 czasu londyńskiego. Nie przed 14.30 znaczyć mogło i powinno tyle, że zacznie się później. Mecz Polaka z Serbem poprzedzało wszak starcie Brazylijki Beatriz Haddad Maia i jednej z głównych faworytek, Kazaszki Jeleny Rybakiny. Można było zakładać, że ono nieco potrwa. Nie potrwało. Panie rozegrały zaledwie pięć gemów i Brazylijka poddała mecz przy stanie 1:4. Bez niego turniej nie mógłby się odbyć. Oto najważniejszy strażnik Wimbledonu Hurkacz kontra Djoković. Mecz w świetle dnia Nie było więc żadnych opóźnień w pojedynku Huberta Hurkacza z Novakiem Djokoviciem, a co za tym idzie ten mecz rozpoczął się bardzo wcześnie jak na taki hit. To było szczególnie ważne dla Novaka Djokovicia, który absolutnie nie przywykł do gry tak wcześnie, w samym środku dnia. Jego mecze najczęściej ustawiane są na koniec dnia jako występu numeru jeden czy dwa turnieju (Carlos Alcaraz wyprzedził Serba przed Wimbledonem i to on był rozstawiony w Londynie z nr 1, ale Djoković miał dwójkę). Serb gra zatem głównie wieczorami. To była duża szansa dla Huberta Hurkacza, który ma w takich sytuacjach większe doświadczenie. I pierwszy set poniedziałkowego dokończenia mógł to potwierdzać. Po dwóch porażkach w wieczornych, niedzielnych tie-breakach teraz Polak wygrał. - Ten set mógł okazać się decydujący - przyznał sam Novak Djoković po spotkaniu z Hubertem Hurkaczem. Na jego szczęście, opanował sytuację i wygrał. Polka omal dokonała niemożliwego. Widownia przecierała oczy Novak Djoković jednak nie tak dawno toczył szalony bój z lubianym przez londyńską widownię Szwajcarem Stanem Wawrinką. Weteran światowych kortów stawił mu zażarty opór, więc Serb robił co w jego mocy, aby dotrwać z zakończeniem boju do ciszy nocnej i nie przekładać reszty meczu na kolejny dzień, gdy musiałby grać wcześnie dla siebie. Wtedy mu się udało.