Pojedynki sportowców z Ukrainy z ich przeciwnikami z Rosji i Białorusi, co w tym roku Wimbledon już dopuszcza, noszą ze sobą dodatkową dawkę emocji. Każdy przeżywa takie konfrontacje na swój sposób, ale fakt pozostaje bezsporny, co każdorazowo okazuje się na konferencji prasowej. Padają trudne pytania, ale sportowcy starają się z nimi mierzyć i oddawać swoje emocje. Elina Switolina z drugim najpiękniejszym momentem w życiu. "Zasługa" Białorusinki Dziwna, zupełnie niepotrzebna sytuacja, wytworzyła się za to po spotkaniu Switoliny z Azarenką. Spora część publiczności zapewne nie śledziła stanowiska Ukrainki, która już wcześniej deklarowała, że nie poda ręki rywalkom z obu krajów, w konsekwencji czego wygwizdała Azarenkę, gdy ta nawet nie skierowała swoich kroków w stronę siatki w celu zwyczajowego podziękowania sobie za walkę. O sprawie zrobiło się głośno, głos zabrały obie zawodniczki, a także Aryna Sabalenka, która zgodziła się z apelem Switoliny, aby Wimbledon lub władze WTA wydały komunikat do wszystkich kibiców. Mówiący o tym, że ze strony sportowców z Ukrainy nie ma życzenia, by ściskać sobie dłonie z Rosjankami i Białorusinkami. Decydenci światowego tenisa wsłuchali się w te głosy i opublikowali stosowny komunikat. Tymczasem, wracając do samego meczu i jego znaczenia, Switolina już z kortu skierowała w pewnym sensie zaskakujące słowa. - Myślę, że po urodzeniu córki jest to drugi najszczęśliwszy moment w moim życiu - powiedziała Switolina, tworząca związek z gwiazdą tenisa z Francji, Gaelem Monfilsem. Switolina: To małe zwycięstwo przynoszę Ukrainie Na spotkaniu z dziennikarzami naturalnie została dopytana o tę kwestię. Konkretnie dlatego, w życiowej gradacji 28-latki, pokonanie Azarenki na wagę awansu do ćwierćfinału Wimbledonu, jest aż tak istotne. Artur Gac, Wimbledon