Panią Anię z córeczką spotkałem tuż przed meczem Igi, gdy kierowała się do swojego sektora najbardziej reprezentacyjnej areny w wimbledońskim kompleksie. Polscy kibice na Wimbledonie drżeli o Igę Świątek. "Potrzeba będzie czasu, aby dojść do siebie" Zaraz po meczu napisała do mnie wiadomość. "Potrzeba będzie czasu, aby dojść do siebie. Do tego ręce całe czerwone od oklasków". I każdy, kto oglądał pojedynek Igi Świątek z Belindą Bencic potwierdzi, że taka opinia absolutnie nie jest przesadzona. Polka i Szwajcarka stoczyły prawdziwego dreszczowca. W błędzie byli ci, którzy prognozowali, że mimo niezłych umiejętności Bencic, Świątek zdecydowanie pokaże swoją wyższość i dość łatwo przebrnie 1/8 finału turnieju. Rywalka zagrała jednak na świetnym poziomie, to nie ona przystąpiła do meczu z pozycji faworytki i nie miała nic do stracenia. Nagły krzyk z trybun do Igi Świątek. Chwilę później szalona akcja Bencic. I dopiero wtedy się zaczęło Pokazała najlepszy tenis, na jaki było ją stać, długimi fragmentami wyprowadzając Igę ze strefy komfortu. Przede wszystkim wielki użytek robiła z nisko przebijanych nad siatką piłek, co dodatkowo popierała siłą. Iga znalazła się w trudnym położeniu, gdy po tie-breaku pierwszy set zakończył się triumfem Bencic. Raszynianka storpedowała także plany grupy innych polskich kibiców, którzy oglądali mecz w tłumie innych widzów na popularnym Wzgórzu Henmana. To tam tysiące kibiców, którym nie uda się nabyć tego towaru deficytowego, jakim są bilety na Wimbledon, każdego roku na wielkim telebimie śledzi zmagania podczas rywalizacji na londyńskich kortach. Piotr ze znajomymi kibicował z wzgórza. Otwarcie szampana odroczone Cena biletu na kort centralny wynosiła 155 funtów. Na "jedynkę" 140 funtów, a na "dwójkę" 90 funtów. I zaznaczył, że emocje na wzgórzu było niesamowite. - Tego praktycznie nie da się opisać. Cały mecz mieliśmy dreszcze, ale najważniejsze, że jej się udało. Atmosfera była znakomita. Jestem tutaj od kilku lat i jeszcze nigdy nie było tak, żeby aż trudno było znaleźć tam miejsce. Nie będę ukrywał, że były momenty, w których zaczynaliśmy wątpić - przyznał. Niewiarygodne słowa Świątek! Nie wiedziała, jak blisko klęski była. "Miała piłkę meczową, prawda?" I tu wracamy do storpedowanych planów... Przegrany przez Igę pierwszy set sprawił, że dłużej trzeba było poczekać, aż zaczną wystrzeliwać korki od szampanów, by móc zacząć się nimi raczyć. - Umowa to umowa, postanowiliśmy sobie, że szampana otwieramy wraz z końcem wygranego pierwszego seta. Trzeba było poczekać i to naprawdę długo, bo drugi set to jeszcze większy dreszczowiec - uśmiechał się nasz rodak z Londynu, który sam gra w tenisa w jednym z klubów. - Na zbliżeniach widać było nerwy u Igi, więc myśleliśmy, że jednak nie da rady... To nie był koniec kibicowania, bo nasi rodacy pozostali jeszcze na mecz Huberta Hurkacza z Novakiem Djokoviciem. Artur Gac, Wimbledon