Marketa Vondrousova sensacyjnie wygrała finał Wimbledonu z Ons Jabeur. Pierwsza w erze Open nierozstawiona mistrzyni tego turnieju po ostatniej piłce wpadła w euforię i od razu ruszyła świętować ze swoimi bliskimi. Kilka minut później przemówiła do publiczności na korcie centralnym. Trener przegrał zakład. Będzie musiał zacisnąć zęby Vondrousova, zdecydowanie największa sensacja tegorocznej edycji Wimbledonu, dała się poznać kibicom nie tylko ze swojej świetnej gry, ale również z licznych tatuaży, których ma aż trzynaście. Jeden z nich, z napisem "Nie ma kwiatów bez deszczu", symbolizuje drogę, jaką musiała pokonać. Jak się okazuje, przed finałem założyła się ze swoim trenerem o to, że wygra. I teraz jej szkoleniowiec będzie musiał zacisnąć zęby. "Założyłam się z nim, że jeśli wygram turniej wielkoszlemowy, to on zrobi sobie tatuaż. Myślę, że zrobimy to razem nawet jutro" - zaśmiała się mistrzyni Wimbledonu. To zresztą nie będzie jedyna "szaleństwo" po turnieju. Czeszka, pytana o to, jak zamierza świętować, zapowiedziała, że planuje wyjść na piwo. Będzie także świętować pierwszą rocznicę ślubu z mężem, który przez większość turnieju był... w Pradze, bo musiał pilnować kota. Sensacyjna mistrzyni Wimbledonu zabrała głos. Piękne podziękowania dla rywalki i zespołu Zaskakująca prośba od Igi Świątek Po triumfie Vondrousovej natychmiast posypały się gratulacje. Jedną z pierwszych, która pogratulowała Czeszce była Iga Świątek. "Niesamowity turniej Marketa! Gratulacje" - napisała za pośrednictwem Twittera Polka. "Twoja odporność i powroty po kontuzjach stanowią olbrzymią inspirację" - dodała liderka rankingu WTA. Na koniec polska tenisistka zwróciła się do Vondrousovej z zaskakującą prośbą. W nawiązaniu do zakładu z trenerem Świątek poprosiła o to, by Czeszka pokazała, jaki tatuaż sobie zrobił. W końcu taki triumf wymaga rzeczy wielkich. Dramat gwiazdy na Wimbledonie. Polały się łzy