Największą sensacją męskich ćwierćfinałów tegorocznego Wimbledonu z pewnością był awans do tej części turnieju Christopher Eubanksa, który w 1/8 finału pokonał rozstawionego z piątką Stefanosa Tsitsipasa. Już wtedy zaskoczenie tak dobrą grą Amerykanina było gigantyczne. Eubanks w ćwierćfinale trafił na jeszcze trudniejszą przeszkodę do pokonania. Na jego drodze stanęła bowiem trzecia rakieta świata - Daniił Medwiedew. Rosjanin do tego spotkania stracił zaledwie seta z Węgrem Martonem Fucsovicsem. Faworyt tego pojedynku o awans do półfinału był więc znany. Za tego oczywiście uważano Medvedeva, który w Wimbledonie prezentował się dotychczas fenomenalnie, a dodatkowo ma także nieporównywalnie większe doświadczenie na tym poziomie. Sensacyjna porażka Medvedeva Pierwszy set był potwierdzeniem tego, co się przypuszczało. Nie można powiedzieć, że Miedwiediew miał wszystko pod kontrolą, ale był z pewnością bardziej opanowany i widać było u niego to wspomniane doświadczenie. Wszystkie te czynniki złożyły się na wygranie pierwszego seta przez byłego lidera rankingu ATP z zaledwie jednym przełamaniem. To na co warto zwrócić uwagę to doskonale funkcjonujący serwis. Miedwiediew wygrał aż 17 z 20 punktów po pierwszym podaniu. Eubanks zaledwie 16 z 25. Rożnica jest więc wyraźna. Drugi set był już jednak koncertem, który na londyńskiej trawie rozegrał Christopher Eubanks. Wspaniale funkcjonował przede wszystkim return Amerykanina, dzięki czemu wywalczył sobie cztery szanse na przełamanie Miedwiediew. Dwie z nich wykorzystał. Swoje podanie utrzymał na poziomie 72 procent wygranych punktów (po zsumowaniu wartości pierwszego i drugiego serwisu). Mimo tego, że rywal trafiał, to Eubanks wybitnie returnował, dzięki czemu wygrał 6:1 i wrócił do gry o zwycięstwo. Tłum chciał, aby Aryna Sabalenka przegrała z Madison Keys. A później doszło do tej sceny w szatni Skazywany na porażkę 27-latek odzyskał nowe życie. W trzecim secie wynik był bardziej zbliżony. Eubanks jednak zaprezentował się odrobinę lepiej, a jego największą bronią w tej części spotkania był regularny serwis. Wykonał 25 podań na stronę Miedwiediewa po 20 z nich punkty trafiały na jego konto, co jest wynikiem imponującym. Miedwiediew zgubił koncentrację już w pierwszym gemie i dał się na start przełamać. Jeden break wystarczył, a Eubanks wygrywając wszystkie swoje podania, doprowadził do swojego zwycięstwa 6:4, a także zaskakującego prowadzenia 2:1 w całym pojedynku. Czwarty set był więc ostatnią szansą dla Miedwiediewa na pozostanie w turnieju. W tym przypadku poziom obu tenisistów wzniósł się na wyżyny. Byliśmy świadkami pierwszego tie-breaka w tym spotkaniu. W nim widać było ponownie doświadczenie Miedwiediewa. Były lider rankingu ATP wygrał 7:4 głównie dzięki temu, że stawiał w wielu momentach na precyzję zamiast siły, a Eubanks czasem za bardzo chciał zagrać uderzenie kończące, co kończyło się minimalnymi błędami. Jak on to sięgnął?! Świetna akcja przy siatce Christophera Eubanksa Po przegranym tie-breaku z Eubanksa uleciało tenisowe życie, a to wstąpiło w jego rywala. Miedwiediew zaczął grać właściwie perfekcyjnie. Eubanks miał wprawdzie dwie szanse na przełamanie, ale ich nie wykorzystał. Tyle samo możliwości na odebranie serwisu Amerykaninowi miał trzeci tenisista świata, ale ten wykorzystał obie z nich. Taki stan rzeczy doprowadził do zwycięstwa Miedwiediew 6:1, a w całym meczu 3:2. Rosjanin powalczy o awans do finału w piątek z jednym z duetu Alcaraz/Rune.