Nie będzie nowej liderki światowego rankingu - to jedna z wiadomości po drugim półfinałowym spotkaniu. Sabalenka, gdyby wygrała w czwartek, strąciłaby z tronu światową numer jeden, Igę Świątek. Ta sztuka jednak jej się nie udała. Aryna Sabalenka: Ons Jabeur dostała szansę i z niej skorzystała Zmiana na czele stawki byłaby wypadkową awansu Białorusinki do finału, jednak Jabeur zademonstrowała świetną dyspozycję. Była maksymalnie zdeterminowana, lepiej wytrzymała mecz pod względem mentalnym, a również pod względem rozwiązań na korcie bardzo uprzykrzała życie Białorusince. Z wysokości trybun też było widać, że emocjonalnie Sabalenka przechodzi w tym meczu przez różne fazy. I te obserwacje sama zainteresowana dokładnie potwierdziła na pomeczowej konferencji prasowej. Najpierw padło pytanie, czy podziela optykę, że obserwowaliśmy jakby dwie połowy tego meczu. Wybuch emocji na korcie. Tak kibice "potraktowali" Arynę Sabalenkę w meczu z Ons Jabeur - W drugim secie powiedziałabym, że Ons nic nie zmieniała. Na gorąco uważam, że to ja w tych kluczowych momentach nie grałam tak, jak powinnam. Dostała szansę i z niej skorzystała. Byłam trochę emocjonalnie przygnębiona, a ona się odrodziła. Choćby nie wywierałam na niej zbytniej presji przy moim serwisie, ogółem nie serwowałam najlepiej. Za to ona wykorzystywała swoje podanie - zaakcentowała Sabalenka. Sabalenka: "O mój Boże". I wskazała swój główny problem I napomknęła o zmianach, które wkrótce musi poczynić. O to jednak nie będzie tak łatwo, bo nie chodzi tylko o technikę, choć Białorusinka zaczęła od kwestii przerobienia na treningach jak największej liczby uderzeń w poprzek kortu, zamiast "strzelać" szalonymi zagraniami z nisko przechodzących piłek. Odniosła się także do zachowania kibiców, którzy bardziej byli przychylni Jabeur. To znaczy Białorusinkę też nagradzali oklaskami, ale wrzawa przy punktach Tunezyjki, zwłaszcza tych istotnych, było znacznie wznioślejsza. Zapytana, czy trudno jej było sobie z tym poradzić, odparła: - Spodziewałam się tego. Wiedziałam, że widownia będzie bardziej ją wspierać. Cóż, jest mi z tym dobrze. Jeśli ludzie wspierają moją przeciwniczkę, to myślę sobie: "Co mogę z tym zrobić?". Skupiam się na sobie. Wiem, że wielu ludzi ogląda mnie w telewizji i mnie wspiera. Mam swoją rodzinę i swój zespół. To mi wystarczy - zapewniła druga tenisistka świata. Artur Gac, Wimbledon