Ons Jabeur rozgrywa dość specyficzny sezon, w którym sporo pokrzyżowała kontuzja. Z tego powodu musiała wycofać się z turnieju w Stuttgarcie, nie wystartowała też w Madrycie. Wróciła na kort i w ćwierćfinale French Open odpadła w ćwierćfinale. Jej droga na Wimbledonie też wyglądała na niezwykle trudną, bo po drodze musiała zmierzyć się z Petrą Kvitovą, Jeleną Rybakiną i w półfinale z Aryną Sabalenką. Szczególnie starcie z Białorusinką było niesamowitym widowiskiem, po którym sama Tunezyjka była niezwykle szczęśliwa, bo pokazała, jak wiele zmieniło się w jej grze w ciągu ostatnich lat. Sabalenka odpowiada kibicom. I przyznaje się do problemu Niesamowity bój w półfinale Wimbledonu. Kibice w Polsce mają nową faworytkę Walka o finał Wimbledonu to był prawdziwy rollercoaster. Pierwszego seta wygrała Aryna Sabalenka (7:6), w drugim lepsza była Ons Jabeur (6:4). W decydującej partii lepsza okazała się Tunezyjka (6:3) i po raz trzeci w karierze zagra o zwycięstwo w wielkoszlemowym turnieju. Jabeur wciąż nie udało się wygrać Wielkiego Szlema, więc determinacji w starciu z Białorusinką jej nie brakowało. W ubiegłym roku dwa razy grała w finałach, ale przegrywała. Z kolei z Sabalenką z czterech pojedynków przegrała trzy, w tym dwa lata temu na Wimbledonie i to była kolejna motywacja dla Tunezyjki. Dla fanów tenisa z Polski najważniejszą informacją było to, że skoro Ons Jabeur wyeliminowała Aryne Sabalenkę i uniemożliwiła jej zagranie w finale Wimbledonu, to automatycznie Iga Światek pozostanie "jedynką" światowego rankingu. Od razu posypały się w mediach społecznościowych... entuzjastyczne wyznania miłości wobec Ons Jabeur. Fani Świątek byli tak wdzięczni Tunezyjce za "uratowanie" swojej idolki, że gdyby mogli, to by ją wyściskali. Polacy masowo wyznają miłość Ons Jabeur Szpilka wbita Sabalence i szczere wyznanie Nic dziwnego, że po tym wszystkim Tunezyjka na pomeczowej konferencji prasowej tryskała dobrym nastrojem. Pozwoliła sobie nawet na małą szpileczkę wbitą Sabalence. Na pytanie dziennikarza, który dociekał, dlaczego na korcie słychać było głównie Białorusinkę, natomiast Jabeur była raczej zamknięta w sobie, finalistka Wimbledonu odpowiedziała z śmiechem, że "ona krzyczała za nas obie". Potem jednak zdecydowała się na szczere wyznanie, w którym podkreśliła, że obawiała się Białorusinki, doceniając jej wielką klasę. Miała nawet obawy związane z kibicami i faktem, że to ją wspierali głośnie. "Kiedy on serwowała, a publiczność wspierała mnie mocniej, w głowie myślałam sobie tylko, żeby przestali, bo zaraz ją zdenerwują i zagra asa. No i oczywiście zaserwowała asa" - mówiła Jabeur. Emocjonalna wiadomość Sabalenki do swojej pogromczyni