Kim jest Jelena Rybakina dla Igi Świątek, wszyscy fani liderki rankingu WTA doskonale wiedzą. 24-letnia wysoka zawodniczka z Kazachstanu wygrała z Polką trzy ostatnie starcia, wszystkie w tym roku. W Londynie może trafić na Polkę dopiero w finale, być może wcześniej będzie musiała stoczyć zażarty bój z Aryną Sabalenką. A już dziś niewiele brakowało, by Kazaszka przeszła do historii londyńskiego Wielkiego Szlema w bardzo niechlubny sposób. Jelena Rybakina mogła zapisać się londyńskich kronikach - w innej roli. Do tego nie dojdzie Tylko raz bowiem zdarzyło się, by triumfatorka Wimbledonu w następnym roku odpadła już w pierwszej rundzie. Przytrafiło się to Steffi Graf w 1994 roku - dwanaście miesięcy wcześniej ograła na korcie centralnym Janę Novotną, a jako obrończyni tytułu sensacyjnie przegrała już na starcie 5:7, 6:7 z Lori McNeil, która akurat zanotowała życiowy turniej (doszła do półfinału). Rywalką Rybakiny była doświadczona Amerykanka Shelby Rogers, która od półtora roku trenuje pod okiem Piotra Sierzputowskiego - tego samego, który do dorosłego tenisa wprowadził Igę Świątek. 30-latka z Karoliny Południowej nie jest jakąś idealną zawodniczką dla Kazaszki - wygrała z nią dwa z pięciu spotkań. W tym przed rokiem przed Wimbledonem, w półfinale turnieju na trawie w 's-Hertogenbosch. Wtedy w przygotowaniach do Wimbledonu Rybakinie się nie wiodło, ale już w Londynie pokazała mistrzowską klasę. Teraz sytuacja może się powtórzyć, bo sezon na trawie nie rozpoczął się dla czołowej zawodniczki świata jakoś idealnie. W Berlinie przegrała już drugi mecz, z Eastbourne wycofała się przed startem turnieju. Wimbledon 2023. Sensacyjny początek meczu Jeleny Rybakiny. Shelby Rogers ją zaskoczyła A przecież sam mecz zaczął się tak, jak miał się zacząć, jak przewidywano. Rybakina robiła całą robotę pierwszym podaniem, gdy trafiała w karo - Amerykanka była bez szans. Po czterech piłkach było więc 40:15 i wtedy... pierwsze podanie Kazaszkę zawiodło. Nie raz, nie dwa, nie trzy razy. Rogers wygrała cztery kolejne akcje, objęła prowadzenie 1:0, a za chwilę podwyższyła na 2:0. To o niczym jeszcze nie świadczyło, bo przecież Rybakina wielokrotnie pokazywała już, że gdy wpadnie we właściwy rytm, potrafi punktować seriami. Tym razem nic takiego jednak nie nastąpiło. 30-latka z Charlestonu grała bardzo mądrze, team trenera Sierzputowskiego świetnie przygotował ją do tego spotkania. Wielka faworytka miała problem z odczytaniem kierunków serwisów rywalki, więc Rogers "trzymała" swoje podanie. A to było kluczowe, wszak miała już przełamanie. Tylko w czwartym gemie Rybakina miała jednego break pointa, Amerykanka zdołała go jednak obronić. A później grała pewnie, popełniała niewiele błędów, co było warunkiem koniecznym do toczenia wyrównanej walki z Kazaszką. Seta zaś zakończyła pierwszym, za to jakże ważnym, asem - wygrała po 41 minutach 6:4. Roger Federer pojawił się na korcie centralnym. I wtedy ludzie nie wytrzymali Całkowita zmiana ról na korcie. Rogers przegrała swoje podanie, jej gra się całkowicie posypała Amerykanka była więc na dobrej drodze do sprawienia ogromnej sensacji, miała za sobą już pierwszy etap tego planu. Najważniejszą kwestią było to, czy potrafi utrzymać tak wysoką jakość gry i tak świetnie trzymać się taktyki w swoich gemach serwisowych. Nie dała rady, choć przecież w drugim gemie miała cztery piłki na wyrównanie stanu seta. Rybakina grała coraz mocniej, coraz bliżej linii końcowej, wywierała ogromną presję na rywalkę. No i była niemal bezbłędna, miała ponad 90 procent skuteczności pierwszego podania. Szybko odskoczyła na 3:0, za chwilę po raz drugi przełamała Amerykankę. Na dobrą sprawę było już po secie, Rogers wyglądała na zrezygnowaną. Ugrała jeszcze honorowego gema, ale seta przegrała gładko, 1:6. Udała się więc na kilka minut do szatni, by ochłonąć i zebrać się na decydującą partię. Jelena Rybakina znów szybko przełamała Shelby Rogers. I wkrótce cieszyła się z awansu Tyle że w trzecim secie sytuacja znów nie ułożyła się po myśli Shelby Rogers. Serwowała jako pierwsza, przegrała trzy pierwsze piłki - Rybakina miała więc trzy szanse na przełamanie rywalki. Wykorzystała tę drugą i było już raczej jasne, że w tym starciu sensacji nie będzie. Kazaszka za dobrze serwowała, utrzymywała znakomitą skuteczność pierwszego serwisu, ilość asów w trzecim secie stała się dwucyfrowa. Amerykanka szukała jakiejkolwiek szansy, ale w gemach Rybakiny nie była w stanie wygrać serią kilku kolejnych akcji. A tego potrzebowała, by przedłużyć swoje nadzieje na awans. Kazaszka na to nie pozwoliła. W drugiej rundzie obrończyni tytułu zmierzy się z Francuzką Alizé Cornet lub Japonką Nai Hibino.