Specjaliści spodziewali się raczej szybkiego końca - Ludmiła Samsonowa była faworytką starcia z Aną Bogdan. Rumunka może i nie osiągała ostatnio spektakularnych wyników, ale na trawie dała się już poznać z dobrej strony. W Eastbourne pokonała dwie zawodniczki znacznie wyżej notowane od siebie: Soranę Cirsteę i Petrę Martić, a w przeszłości miała już za sobą dwukrotną grę w drugiej rundzie Wimbledonu. Wimbledon 2023. Ludmiła Samsonowa, nr 15 w turnieju kobiecym, już poza rywalizacją. Jak do tego doszło? Tyle że Samsonowa dwa lata temu spisywała się na londyńskiej trawie bardzo przyzwoicie, i to zaraz po znaczącym turnieju w Berlinie, który wtedy wygrała. W Wimbledonie dotarła do czwartej rundy, pokonała po drodze Jessicę Pegulę i Sloane Stephens. Przegrała dopiero z Karolína Plíškovą. Teraz też miała prawo mieć spore oczekiwania, choć ostatnio grała trochę w kratkę. Dwa ćwierćfinały, w 's-Hertogenbosch i Bad Homburgu, to nie był wyznacznik jej możliwości. Wielka gwiazda już na starcie miała problemy. A to ona może być rywalką Igi Świątek w półfinale Tymczasem dziś Rosjanka miała wszystko w swoich rękach, w szóstym gemie w końcu przełamała Bogdan na 4:2, ale już za chwilę tę przewagę straciła. To było dość dziwne, wcześniej w żadnym swoim gemie serwisowym Samsonowa nie miała problemów. Mogła też prowadzić 5:3, miał trzy break pointy, Bogdan się obroniła. Później to Rumunka miała wszystkie atuty w swoich rękach, prowadziła 6:5 z przełamaniem. Samsonowa doprowadziła jednak do tie-breaka. Ten już był jednostronny - Samsonowa nie wygrała żadnego punktu przy swoim serwisie, nie mogła więc marzyć o wygraniu seta. I przegrała go, po 62 minutach gry. Blisko półtorej godziny walki w drugim secie. Górą znów Rumunka Jeśli ta pierwsza partia byłą dramatyczna, to co tu powiedzieć o drugiej? Drugi set trwał aż 85 minut - w meczach kobiet na Wimbledonie to naprawdę duże osiągnięcie. Niby Samsonowa w każdym gemie była bliska przełamania Bogdan, Rumunka świetnie się jednak broniła w kluczowych momentach. Aż w końcu sama przełamała Rosjankę, na 5:3. Samsonowa żali się na Ukrainki. "90 procent nie podaje mi ręki" Miała więc drugą rundę na wyciągnięcie ręki i wtedy zaczęła drżeć jej ręka. Straciła swoje podanie, rozstawiona z piętnastką rywalka wyrównała, później znów doszło do tie-breaka. Tu sytuacja się niemal powtórzyła. Niemal, bo od stanu 3:1 dla Samsonowej - sześć z kolejnych siedmiu akcji wygrała bowiem Ana Bogdan. I to ona zagra w środę w drugiej rundzie Wimbledonu.