Gdyby nie jedna z osób funkcyjnych (dwukrotnie), a później kolejna, które pospieszały, aby już kończyć rozmowę z Magdą Linette, frapująca dyskusja mogła trwać jeszcze dłużej. W kolejce, na określoną godzinę, był jednak zapisany następny dziennikarz, więc trzeba było respektować planowy czas na wywiad. Tenisistka z Poznania była otwarta, by obszernie odpowiedzieć na każde pytanie po meczu, którym bardzo udanie zainaugurowała swój singlowy występ na tegorocznym Wimbledonie. 31-latka wygrała ze Szwajcarką Jil Teichmann 6:3, 6:2, a spotkanie trwało godzinę i 25 minut. Magda Linette o "bieliźnianej rewolucji" na Wimbledonie. Mocne słowa Jednym z tematów, który został poruszony, jest radykalna zmiana władz Wimbledonu odnośnie bielizny. Od tego roku zawodniczki nie muszą zakładać na mecze białej bielizny, która wcześniej była obligatoryjna, aby współgrała w całości ze strojem w kolorze białym. Zmiana stanowiska w najstarszym turnieju tenisowym na świecie była spowodowana protestami zawodniczek, które głośno wyrażały swoje stanowiska. Przede wszystkim podkreślały ogromny dyskomforty w rywalizacji, gdy podczas cyklu menstruacyjnego musiały biegać po korcie i forsować swoje organizmy w białych elementach garderoby. Dla Magdy Linette wywołany temat jest szalenie ważny, nic więc dziwnego, że odpowiedzi momentami były całkiem intymne. Pożądana zmiana od teraz dała bowiem tenisistkom ogromny komfort. - Wiele firm nawet nie było przygotowanych, z tego co wiem nawet moja do końca nie była, ponieważ zmiana weszła trochę późno, a bielizna jest produkowana nawet z rocznym wyprzedzeniem. Niemniej dla mnie to ogromna ulga - zaczęła 24. zawodniczka światowego rankingu WTA. Magda Linette przywołuje historię zawodniczki z okresem. Karygodna reakcja sędzi-kobiety I tutaj od razu przywołała jedną z sytuacji, która rozegrała się bardzo niedawno, bo podczas minionej edycji US Open. - Jedna z dziewczyn musiała niestety pójść się przebrać, ponieważ miała aż taką sytuację, ale nie dostała pozwolenia, żeby zejść z kortu. To jest karygodne. Tym bardziej, że sędzia była kobietą... Ja rozumiem, że są zasady, no ale bądźmy ludźmi. Myślę, że nawet przeciwniczka nie miałaby nic przeciwko - kręciła głową Linette z dużą dezaprobatą i niezrozumieniem dla takiej postawy pani arbiter. Wyznała także, że w swoim życiu miała jedną taką sytuację. Ale ją spotkał zgoła inny obrót wydarzeń. - Miałam niesamowite szczęście, bo moja przeciwniczka okazała się fantastyczna i powiedziała "czekam na ciebie, nie ma sprawy, pójdź się przebierz" - wyjawiła Linette. - Po prostu sama wiem, jak bardzo może to być stresujące, dlatego cieszę się, że w końcu nastąpiła taka zmiana. Artur Gac, Wimbledon