Jarrett w latach 70. i 80. XX wieku był tenisistą. Od 2006 roku był natomiast sędzią w Wimbledonie, gdzie w 2019 roku prowadził nawet finał. Ostatnio wydał książkę zatytułowaną "Championship Points", napisaną w Australii, podczas lockdownu spowodowanego epidemią COVID-19, gdzie zabiera czytelnika w podróż ze swojej rzadkiej perspektywy jako byłego zawodnika, trenera i wysokiego rangą urzędnika. Jedną z jego przełomowych, choć kontrowersyjnych propozycji jest ta, że mężczyźni i kobiety powinni rozgrywać mecze o takim samym czasie trwania w Wielkim Szlemie. Według niego równe nagrody pieniężne powinny oznaczać równe obciążenie pracą i sugeruje, że mężczyźni powinni przejść na grę do dwóch wygranych setów aż do ćwierćfinału. Od tej fazy obie płcie powinni natomiast grać do trzech wygranych setów. Iga Świątek blisko kolejnej granicy. Wciąż ma jednak wiele do zarobienia Tenis. Nagrody takie same, ale panowie grają więcej W innych turniejach nie ma zawsze równości między płacami kobiet i mężczyzn, mimo że odbywają się one na takim samym dystansie - do dwóch wygranych setów. Mówiła o tym m.in. Iga Świątek, czyli liderka rankingu WTA. "Myślę, że i tak w tenisie jest lepiej niż w większości sportów, ale wciąż jest wiele rzeczy, nad którymi można popracować jak nagrody pieniężne za imprezy na tym samym poziomie w WTA i ATP" - powiedziała Świątek na konferencji prasowej w Stuttgarcie. Powitali Igę Świątek i się zaczęło. Lawina komentarzy. To oznacza tylko jedno "W Wielkich Szlemach nagrody są równe. To miłe, ale byłoby jeszcze lepiej, gdyby WTA skupiło się też na tym temacie, ale nie chcę się w niego zagłębiać, ponieważ za dużo tu biznesu, a czasami też polityki. Nie mam na to wpływu. Mogę tylko powiedzieć, że byłoby dobrze dla naszego sportu, jeśliby nagrody były równe, bo przecież wykonujemy tę samą pracę" - dodała.