Czy ktokolwiek mógł się tego spodziewać? Dla Vondrousovej był to co prawda już drugi finał turnieju Wielkiego Szlema po Roland Garrosie z 2019 roku, ale od tamtego czasu leworęczna tenisistka z Sokolova, mieszkająca od kilku lat w Pradze, przeżywała wiele problemów zdrowotnych i co za tym idzie sportowych. W Wimbledonie okazała się jednak najlepsza. Zagrała dużo bardziej rozsądnie niż Jabeur, dla której to był już trzeci finał Wielkiego Szlema i drugi w Londynie. Tunezyjka nie ukrywała łez, już kiedy odbierała trofeum, nie potrafiła pohamować emocji. Dramat faworytki w finale Wimbledonu. Łzy na korcie Eksperci twierdzili, że Jabeur staje przed życiową szansą, by w końcu wygrać turniej Wielkiego Szlema. Wszyscy stawiali Czeszkę na przegranej pozycji, ale jak się okazało, Marketa Vondrousova odniosła życiowy sukces i wygrała w dwóch setach. Tunezyjka przeżyła kolejny dramat. Kiedy zaczęła się jej wypowiedź, Jabeur powiedziała, że spróbuje coś powiedzieć, ale nie wie, czy da radę. Tunezyjka cały czas płakała, ale w końcu zebrała się do przemówienia. "Chcę pogratulować Markecie i jej zespołowi za ten niezwykły turniej. Jesteś niesamowitą zawodniczką, wiem, że miałaś sporo kontuzji i jestem bardzo zadowolona, że ci się udało" - powiedziała na początek. "To będzie dla mnie ciężki dzień, ale na pewno się nie poddam i wrócę silniejsza" - dodała. Tak Aryna Sabalenka radzi sobie z porażką. Zaskakująca "terapia"