Różnica w rankingu między Polką a Tunezyjką była ogromna, ale Ons Jabeur w tym roku zmagała się z tak wieloma kontuzjami i problemami, że polscy kibice upatrywali szansy w pokonaniu jej przez Magdalenę Fręch, notowaną na 70. pozycji w świecie. Nawet w sytuacji, gdy trawa jest nawierzchnią, na której Ons Jabeur radzi sobie bardzo dobrze. I to właśnie Tunezyjka lepiej radziła sobie w decydujących momentach gemów, które wyglądały na wyrównane do chwili, gdy trzeba było skończyć je niebanalną piłką. Magdalena Fręch grała piłki dość krótkie i napędzała nimi Tunezyjkę, no ale też gra ściśle ofensywna nie do końca leży w jej naturze. W efekcie po bardzo wyrównanym początku Ons Jabeur stopniowo zyskiwała przewagę. Doniesienia na temat Igi Świątek okazały się nieprawdziwe. Chińczycy załamani Po trzech gemach z rzędu Ons Jabeur wreszcie udało się Polce wygrać gema do zera po kilku krótkich, szybkich wymianach. Mieliśmy więc stan 4-3 dla Tunezyjki, ale to ona serwowała. Nie zmarnowała już tej szansy. Piąty i szósty gem padły jej łupem, przez co dość szybko zawodniczka z Afryki rozstawiona w turnieju z nr 6 wygrała seta. Magdalena Fręch w opałach z Ons Jabeur Przy piłce na wygranie wyrównującego gema w drugiej partii piłka zagrana przez zawodniczkę z Tunezji ześlizgnęła się po taśmie. Ons Jabeur przeprosiła, ale widać było że Magdalena Fręch jest sfrustrowana. To był moment, gdy mogła doścignąć rywalkę. Przegranie tego gema oznaczałoby doładowanie do pościgu Ons Jabeur za awansem do drugiej rundy. W decydującym momencie tego bardzo długiego, może kluczowego gema Jabeur miała przewagę, więc Polka zaatakowała. Jej dojście do siatki skończyło się błędem i Tunezyjka wyszła na ważne prowadzenie 2:0. Ogromna sensacja. Ulubiona rywalka Igi Świątek za burtą Korzystnym dla siebie challengem piłki zakończyła tunezyjska mistrzyni trzeciego gema i mecz zaczął błyskawicznie uciekać Magdalenie Fręch. To rywalka dyktowała warunki, to ona miała inicjatywę i wygrywała. Od stanu 2:1 gemach pierwszego seta mieliśmy teraz kolejne 8:1 dla Ons Jabeur. Przygniatająca przewaga. Tak pewnie myślała Tunezyjka, gdy zwolniła obroty, a zdeterminowana Magdalena Fręch wygrała najpierw swoje podanie, a potem przełamała serwis rywalki. Mieliśmy już tylko 2:3 w miejscu 0:3. Kiedy Fręch zmusiła On Jabeur do biegania i wygrała kolejnego gema przy swoim serwisie, mieliśmy już remis. Kto by pomyślał! Wymykający się z rąk mecz wcale jeszcze nie był stracony. Wtedy do akcji wkroczyła Ons Jabeur. Przy podaniu Polki miała trzy break-pointy. Fręch broniła się zawzięcie, ale to przełamanie ostatecznie wyprowadziło przeciwniczkę na 5:3 przy swoim podaniu. To wystarczyło. Do drugiej rundy awansowała Tunezyjka.