A szczególnie jeden: "Nie ma kwiatów bez deszczu". Czeszka potraktowało to jak motto życiowe. Doskonale pasuje do tego, co działo się w jej życiu i co wyczynia w tym roku na Wimbledonie. W wieku 19 lat grała w finale Roland Garros. Jak Iga Świątek Vondrusova musiała się wiele wyrzec, by dojść do światowego poziomu. Po pierwszych juniorskich sukcesach w tenisie ona i jej rodzice (tata był niezłym amatorem) wiedzieli, że nie da się dłużej trenować w maleńkiej rodzinnej miejscowości - Sokolov niedaleko granicy z Niemcami. W wieku 15 lat przeprowadziła się do Pragi. Mieszkała sama w malutkim pokoju, trenowała w miejscowej akademii. - Mimo wszystko dobrze wspominam ten okres. Bardzo się rozwinęłam - wspominała. Efekty były szybko widoczne. Kariera nabrała tempa. Już w wieku 17 lat wygrała pierwszy zawodowy turniej - w szwajcarskim Bienne. W finale pokonała Anett Kontaveit. Furorę zrobiła jednak dwa lata później. W Roland Garrosie 2019 dotarła również do finału. Uległa w nim Ashleigh Barty 1:6, 3:6. Vondrusova miała wtedy 19 lat, była niewiele starsza od Igi Świątek triumfującej w Paryżu rok później. Potem nie odnosiła już sukcesów. Zatrzymała się. Tym bardziej wypada docenić to, co osiągnęła obecna liderka rankingu po swoim triumfie w Roland Garrosie. W Wimbledonie pokonała cztery rozstawione zawodniczki Ten sukces drogo Czeszkę kosztował. Kilka tygodni później musiała przejść operację nadgarstka. Do gry wróciła w kolejnym sezonie. Nie mogła się odrodzić. W Wielkim Szlemie przegrywała na ogół w pierwszych rundach, w 2020 roku w Australian Open z Igą Świątek. Później dwa razy doszła do 1/8 finału, w Australii i w Paryżu dwa lata temu. Ten Wimbledon nie zapowiadał się dla niej dobrze już po losowaniu. Tylko w pierwszej rundzie miała rywalkę poniżej swojego obecnego rankingu (42. WTA) - Amerykankę Peyton Stears (56. WTA). Potem musiała pokonać rozstawione tenisistki: Weronikę Kudermietową (12. WTA), Chorwatkę Donnę Vekić (21. WTA), rodaczkę Marie Bouzkovą (33. WTA) i Amerykankę Jessikę Pegulę (4. WTA). Po zaciętym i świetnym meczu z Pegulą, który wygrała 6:4, 2:6, 6:4 powiedziała, że "wróciła do swojego najwyższego poziomu" i gra na poziomie z Rolanda Garrosa 2019. Pierwszy tatuaż w wieku 16 lat Na konferencjach prasowych Vondrusova nie jest pytana jednak tylko o to w jaki sposób to zrobiła. Uwagę zwracają jej tatuaże. Jest ich kilka. Jej ulubiony to podobno ten z jej dewizą życiową: "Nie ma kwiatów bez deszczu". Ten Wimbledon pozwala zrozumieć dlaczego. Olgierd Kwiatkowski