Piątek 7 lipca to kolejny dzień Wimbledonu, w trakcie którego czeka nas ogrom emocji związanych z Polakami. W deblu swoje umiejętności zaprezentują Alicja Rosolska czy Jan Zieliński, z kolei w singlu czekają nas m.in. potyczki Huberta Hurkacza i Magdy Linette. Gwoździem programu będzie bez najmniejszych wątpliwości jednak starcie Igi Świątek z Petrą Martić, które odbędzie się na korcie centralnym. W tym samym miejscu fani tenisa zobaczą również - nieco wcześniej lub nieco później - potyczki Alcaraz - Mueller, Murray - Tsitsipas oraz Wawrinka - Djoković. Polak wyróżniony, jest wśród najlepszych. Niewiarygodne, co zrobił Hurkacz Świątek i reszta gwiazd przykuwa ogrom uwagi. Organizatorzy Wimbledonu muszą reagować Takie natężenie naprawdę atrakcyjnych starć to oczywiście z jednej strony wielka radość dla organizatorów Wimbledonu - z drugiej strony jednak i... organizacyjny ból głowy, bo zainteresowanie kibiców sięga zenitu, a należy przecież pamiętać, że mowa tu o zaledwie jednym z kilkunastu kortów. W związku z tym wszystkim gospodarze zmagań zmuszeni byli - nie pierwszy raz w ostatnich dniach zresztą - wydać specjalny komunikat będący pewnym ostrzeżeniem dla osób chcących obejrzeć londyńskie zawody: "Nasze obiekty będą dziś pełne, a to oznacza, że osoby już znajdujące się w kolejce (po bilety - dop. red.) będą czekać kilka godzin" - można wyczytać w oświadczeniu zamieszczonym w mediach społecznościowych. "The Queue", czyli wielki "ogonek" po wejściówki, to jeden z charakterystycznych elementów turnieju. Finałowa rywalka Świątek podirytowana sytuacją na Wimbledonie. Wspomina o Polce. "Dziwnie..." Wimbledon 2023. Mecz Świątek - Linette wciąż jest możliwy Wimbledon 2023 potrwa jeszcze do 16 lipca - jeśli Iga Świątek zdoła ograć Petrę Martić (a w przeszłości pokonywała już Chorwatkę dwukrotnie), to uda jej się wyrównać swój najlepszy wynik w wielkoszlemowych zmaganiach w Anglii. Dotrze bowiem do IV rundy, a tam może na nią czekać... Magda Linette, o ile poznanianka ogra Belindę Bencic.