Jeśli mecz na tym etapie wielkoszlemowego turnieju, wkraczającego już w decydującą fazę, kończy się rezultatem 6:4, 6:0, trudno przejść nad nim do porządku dziennego. Tym bardziej, że dwa poprzednie spotkania były wymagające dla jednej z dwóch najgroźniejszych rywalek Igi Świątek, gdy już wybiegamy myślami do ewentualnego finału na korcie centralnym. Należy jednak pamiętać, że do tego droga wciąż jest daleka... Tym razem Sabalenka zagrała tak, jak na wielką zawodniczkę przystało. Widać wyraźnie, że adaptuje się do gry na trawie, która nastręcza wielu zawodnikom pewnych problemów. Powód zazwyczaj jest banalny, sezon na tej nawierzchni trwa krótko, więc nawet nie o wyspecjalizowanie się chodzi, co oswojenie z innym sposobem grania. - Jestem bardzo zadowolona z poziomu, na jakim zagrałam. Bardzo się cieszę z tej wygranej - zaczęła Białorusinka, by płynnie przejść właśnie do specyfiki wimbledońskim kortów. Czytaj więcej - Koncert Aryny Sabalenki. Białorusinka rozbiła Rosjankę Aryna Sabalenka: Nawierzchnia jest szybsza, odbicie niższe - Nawierzchnia jest trochę szybsza, a odbicie nieco niższe. Muszę stać dużo niżej na nogach i grać więcej slice’ów. Jedyne, co dodatkowo wprowadziłam do swojego tenisa, to właśnie przybieranie niższej pozycji i bycie bardziej agresywną, na przykład poprzez przejęcia kontroli nad pierwszymi piłkami. To wszystko jest trochę trudne, jeśli pytasz o problemy wielu zawodniczek - wyjaśniała Białorusinka. Dała natomiast do zrozumienia, że właściwie nie wyobrażała sobie, iż w drugim secie z rywalką tej klasy upiecze klasycznego "bajgla", czyli wygra z nią do zera. - Właściwie to była mała niespodzianka, że tak łatwo wygrałam tego seta, zwłaszcza z taką zawodniczką jak Jekaterina, która naprawdę dobrze serwuje - powiedziała Sabalenka, sięgając pamięcią do poprzedniego turnieju wielkoszlemowego, czyli Rolanda Garrosa. W półfinale miała już na widelcu Karolinę Muchową, ale wygraną w trzecim secie wypuściła z rąk w niepodobnych do siebie okolicznościach. - Prowadziłam 5-2, a mimo to przegrałam w Paryżu bardzo trudny mecz. Pamiętając o tym, tutaj założenie miałam takie, żeby przełamywać serwis rywalki tak często, jak tylko mogę. A jestem w stanie serwować nawet z większą swobodą - ostrzegła Białorusinka kolejne przeciwniczki, między innymi Madison Keys. Amerykanka ograła rewelację turnieju, zaledwie 16-letnią Mirrę Andriejewą. Niesamowite sceny po meczu Hurkacza. Owacja na stojąco Ukrainki nie podają ręki rywalkom z Białorusi i Rosji Wrócił także temat incydentu z niedzieli, gdy Wiktoria Azarenka po porażce z Eliną Switoliną, pamiętając że Ukrainka nie podaje ręki rywalkom z Białorusi i Rosji, nawet nie zapędziła się w stronę siatki. Została za to wygwizdana przez publiczność. Jednak czy aby na pewno powinna? - Moim zdaniem organizacje tenisowe muszą wyjść z oświadczeniem, że nie będzie uścisku dłoni między Rosjankami i Białorusinkami z Ukrainkami. Możliwe, że to nie jest jasne dla ludzi, ale myślę, że to właściwa droga - słusznie zaapelowała na konferencji prasowej sama Switolina. Sabalenka w tej sprawie także uważa, że organizatorzy powinni podążyć tą ścieżką, by wyeliminować takie niepożądane sytuacje. Wynikające być może również z faktu, że nie każdy kibic ma świadomość, jakie postawy już wcześniej przyjęły dane tenisistki. - To była naprawdę ciężka sytuacja. Jak powiedziała Elina, myślę, że ktoś musi wyjść do ludzi i ogłosić, że nie będzie uścisku dłoni. Właśnie po to, aby sportowcy nie opuszczali kortu przy takiej nienawiści. Byłoby dobrze, gdyby wszyscy widzowie wiedzieli, jaki jest powód braku uścisku dłoni - powtórzyła apel Białorusinka. Artur Gac, Wimbledon