Novak Djoković do Londynu na tegoroczny Wimbledon przyjeżdżał oczywiście, jako nie tylko kandydat do zwycięstwa w turnieju, ale właściwie murowany faworyt do obrony tytułu. Serb pierwsze poważne trudności na drodze do ewentualnego tryumfu napotkał dopiero w czwartej rundzie. Wówczas mierzył się z Hubertem Hurkaczem w "dwudniowym" pojedynku na korcie centralnym. Kolejne mecze również zmusiły Djokovicia do wzniesienia się na swój najwyższy poziom. Serb jednak wszelkie przeszkody sprawnie pokonywał. Przedostatnią na jego drodze miał być Jannik Sinner. Utalentowany włoski tenisista drogę do półfinału miał właściwie usłaną różami. Nie musiał mierzyć się z żadnym rozstawionym tenisistą. Niemniej, ogrywając kolejnych teoretycznie słabszych graczy udowadniał swoją moc. W meczu o finał doszło do rewanżu za ubiegłoroczny ćwierćfinał, kiedy Sinner przegrał (2:3) po niezwykle zaciętym boju z Djokoviciem. Jannik Sinner nie miał szans z Djokoviciem Serb, jak to ma w zwyczaju, wyciągnął z tamtej walki wnioski. Wicelider światowego rankingu tym razem nie pozwolił sobie na momenty dekoncentracji już na początku spotkania. Od pierwszego uderzenia w inauguracyjnym secie widać było, że Djoković wyszedł na kort w pełnym skupieniu. Przede wszystkim bardzo dobrze serwował, dzięki czemu nawet przy szansach na przełamanie Sinner nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Ostatecznie pierwszy set zakończył się wynikiem 6:3 dla Djokovicia, który zabrał Włochowi podanie już w drugim gemie i prowadzenia nie oddał. Awantura na korcie w Wimbledonie. Niecodzienna kara dla Djokovicia [WIDEO] Drugi set miał właściwie identyczny przebieg. Kolejny raz wyszło wielkoszlemowe doświadczenie Novaka Djokovicia. Serb nie popełniał zbyt wiele błędów, czekał na ruchy rywala, podczas gdy ten starał się zrobić coś ponad stan. W kluczowych momentach Sinnera zawodził forehand (szansa na przełamanie w drugim gemie) i nawet mimo wielu błyskotliwych zagrań nie był w stanie wygrać wszystkich swoich podań. Włoch przegrał drugi gem serwisowy, a całego seta 4:6. Novak wyszedł więc na prowadzenie 2:0 i postawił Sinnera przed misją z serii tych prawie niemożliwych. Trzeci set był zdecydowanie najbardziej wyrównany ze wszystkich. Sinnerowi udało się nie przegrać swojego podania, ale z drugiej strony nie wykorzystywał także swoich szans na przełamanie, a tych kilka miał. W związku z tym dobrnęliśmy do tie-breaka, w którym lepsze momentum zdawał się mieć właśnie Włoch, który w końcówce tego seta prezentował się lepiej. Momentum to jednak nie wszystko. Djoković tie-breaka grał bezpiecznie, a Włoch popełniał błędy. Ostatecznie skończyło się 7:4 dla Serba i to on zagra w piątym z rzędu finale Wimbledonu.