Turnieje Wielkiego Szlema, jakkolwiek banalnie zabrzmi to stwierdzenie, w głównej drabince to nie są przelewki. Choć w początkowych rundach naprzeciwko siebie stają zawodniczki, które nierzadko dzieli spora różnica w rankingowym miejscu, nie ma tu już mowy o tzw. mismatchach, czyli zupełnie odbiegających klasą przeciwniczek, z dwóch przeciwległych biegunów. Iga Świątek jak Maria Szarapowa. Wyczyn powtórzony po długich latach Jak w takim razie wyjaśnić to, co w meczu drugiej rundy była w stanie zrobić Iga Świątek? Sara Sorribes Tormo to przecież zawodniczka z pierwszej "100", wydawało się, że bardziej przetestuje Polkę niż Chinka Zhu Lin, tymczasem na korcie mieliśmy do czynienia - bez obrazy dla Hiszpanki - z zupełną deklasacją. Inaczej nie da się określić tego, że Polka dała ugrać przeciwniczce tylko dwa gemy. Oba w pierwszym secie. Obserwując grę Igi na trawie w Wimbledonie, można dojść do wniosku, że dosłownie z każdą piłką buduje swoją pewność siebie. Przekonuje się, że już ma narzędzia w swoim repertuarze, które pozwalają jej tutaj grać o pełną pulę. Oczywiście o takim poziomie, jaki prezentuje na mączce, jeszcze nie mówimy, ale przeskok rok do roku jest wprost gigantyczny. Klęska słynnej rywalki Świątek. Wygrała seta 6:0 i... odpadła z Wimbledonu Wiele uderzeń skrojonych pod zielony dywan, skrupulatnie realizowana taktyka, a w tym wszystkim coraz większa swoboda, a wraz z nią wybieranie odważnych zagrań. Takich jak choćby potrójny wolej w jednej akcji, czy akcja serw i wolej, którą tak na dobrą sprawa jej autorka zaskoczyła samą siebie. - Tak, też dla mnie było to szokujące - zaśmiała się Iga Świątek. A następnie kontynuowała: - Na pewno to są rzeczy, które chcę powoli wprowadzać do swojej gry. Czuję się pewnie, nie chcę powiedzieć, czy to był mój najlepszy mecz na trawie, ale mam wrażenie, że to wszystko, co przetrenowaliśmy z trenerem i to, co przekazał mi w okresie przygotowawczym przed trawą, po prostu dobrze działa - mówiła Iga na pomeczowej konferencji prasowej. Iga Świątek mocno zaskoczona. "To świetnie, nie wiedziałam" W drugiej partii Iga Świątek, gdyby posłużyć się bardziej bolesnym zwrotem z punktu widzenia rywalki, po prostu obnażyła Hiszpankę. A że nieszczęście jednej osoby jest szczęściem dla innej... Kiedyś Lewandowski, a teraz on. Takiego kibica Świątek się nie spodziewała Wygrywając z Sorribes Tormo drugiego seta "na sucho", w rozmiarze 6:0, Iga Świątek złamała kolejną granicę, nieoglądaną w kobiecym tenisie od kilkunastu lat. Okazuje się, że był to już dwudziesty set w turniejach Wielkiego Szlema, wygrany przez Polkę 6:0. A tym samym podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego stała się najmłodszą zawodniczką od czasu Marii Szarapowej, która może pochwalić się takim osiągnięciem. Rosjanka dokonała tej sztuki już dawno temu, bo w 2008 roku. Gdy na konferencji prasowej jeden z zagranicznych dziennikarzy wyliczył Idze, że liczbą wielkoszlemowych bajgli już może się chełpić i wskazał miejsce za legendami, Polka była zaskoczona. Artur Gac, Wimbledon