Jabeur rozgrywa dość specyficzny sezon, w którym sporo pokrzyżowała kontuzja. Z tego powodu musiała wycofać się z turnieju w Stuttgarcie, nie wystartowała też w Madrycie. Wróciła na kort i w ćwierćfinale French Open odpadła w ćwierćfinale. Sezon na trawie zaczęła słabo - szybko odpadła dwóch z turniejów - z Jule Niemeier w Berlinie (pierwsza runda) i Camilą Giorgi w Eastborune (w drugiej). To niby nie wróżyło zbyt dobrze przed Wimbledonem, ale Tunezyjka na kortach w Londynie gra świetnie. Stanęła przed szansą, by drugi rok z rzędu zagrać w finale tego turnieju. Jabeur wciąż nie udało się wygrać zawodów wielkiego szlema, więc determinacji jej nie brakowało. W ubiegłym roku dwa razy grała w finałach, ale przegrywała. Z kolei z Sabalenką z czterech pojedynków przegrała trzy, w tym dwa lata temu na Wimbledonie i to była kolejna motywacja dla Tunezyjki. Białorusinka potwierdza, że od drugiej części poprzedniego sezonu jest w formie. Od US Open to czwarty z rzędu co najmniej półfinał turnieju wielkoszlemowego. Wygrała Australian Open, ale i jej motywacji nie brakowało. Wygrana z Jabeur oznaczałaby, że awansuje na pierwsze miejsce w rankingu WTA i zdetronizuje Świątek. Atomowy serwis Sabalenki, mądra gra Jabeur Obie zawodniczki wygrały po gemie przy swoim podaniu, ale już w trzecim Jabeur miała okazja do przełamania. Mocnym serwisem (jeden miał prawie 200 km/h) i atomowymi uderzeniami Sabalenka się uratowała, ale pokazała też, że popełniała też błędy. Tunezyjka grała inaczej - lżej serwowała, mniej siłowo, ale bardziej kierunkowo. Także w wymianach stawiała bardziej na technikę i rozglądała się, gdzie akurat jest rywalka. To pozwalało jej wygrywać przy własnym podaniu. Styl Jabuer przyniósł jej też dwa breakpointy w gemie piątym. I Sabalenkę znów uratował serwis, choć równowaga była cztery razy. Kolejne problemy Białorusinka miała w gemie dziewiątym, ale ponownie się wybroniła. W efekcie żadnej tenisistce nie udało się przełamać rywalki i doszło do tie breaka. Sabalenka popełniła w nim podwójny błąd serwisowy, Jabeur jednak tego nie wykorzystała. Emocje były coraz większe - Tunezyjka myliła się jednak przy pierwszym serwisie i to okazało się kluczowe, bo pozwalało Białorusince zdobywać punkty. W efekcie wygrała tie breaka 7-5. W drugiej partii było podobnie. Jabeur gemy przy swoim podaniu wygrywała łatwo. Sabalenka miała trochę większe problemy, ale też nie dawała się przełamać, bo w odwodzie miała właśnie serwis. Kluczowy mógł okazać się piąty gem. Jabeur popełniła trzy dość proste błędy i Białorusinka miała breakpointy. Po chwili Tunezyjka dodała jeszcze dwa niecelne serwisy i doszło do pierwszego przełamania w meczu. Sabalenka wygrała gema przy swoim podaniu i prowadziła 4:2. Jabeur nie poddała się i spróbowała odwrócić losy drugiego seta. W ósmym gemie doprowadziła do równowagi, miała breakpointa i odrobiła straty. 4:4! A po chwili przy własnym podaniu objęła prowadzenie. Serwowała rywalka, ale Sabalenka też zaczęła popełniać błędy. W efekcie Tunezyjka znów miała okazję do przełamania i wygrania seta. I to jej się udało. W trzecim secie Sabalence udało się w końcu przerwać passę pięciu wygranych gemów Jabeur (od 2:4 w drugiej partii). Białorusinka nadal jednak popełniała więcej błędów. Wydawało się, że to Tunezyjka jest pewniejsza siebie i zaczęła lepiej sobie radzić z serwisem rywalki. Łatwiej wygrywała przy własnym podaniu, ale potrzebowała jeszcze przełamania. I taka szansa nadarzyła się w szóstym gemie. Znów jednak dały o sobie znać niewymuszone błędy Sabalenki. Jabeur miała trzy okazje do przełamania i w końcu jej się to udało. Objęła prowadzenie 4:2, a za chwilę wygrała swojego gema serwisowego. Trzeba było jednak postawić kropkę nad i. Tunezyjka miała dwie piłki meczowe, ale ich nie wykorzystała. Za chwilę jednak to ona serwowała i zapewniła awans do finału Wimbledonu asem.