16-letnia Mirra Andriejewa była bardzo bliska zwycięstwa nad Madison Keys i wywalczenia awansu do ćwierćfinału Wimbledonu. Ostatecznie nie utrzymała nerwów na wodzy i przegrała partię w tie-breaku. W złości miała rzucić rakietą o kort, co zostało uznane przez sędzię Louise Azemar Engzell za niedopuszczalne i ukarane ostrzeżeniem. Za protesty Rosjanka otrzymała następne, co poskutkowało punktami karnymi i jeszcze większą wściekłością nastolatki. To nie wszystko. Po przegranym przez siebie pojedynku nie dopełniła dobrego zwyczaju i nie podała ręki sędzi, co wywołało liczne kontrowersje. Mirra tłumaczy się z tego w dość kuriozalny sposób. Sygnalizuje, że był to swego rodzaju protest przeciwko rzekomemu błędowi szwedzkiej arbiter. Poza tym twierdzi, że w trakcie meczu wcale rakietą nie rzuciła, a po prostu... potknęła się. "Nie miałam zamiaru rzucać rakietą. Poślizgnęłam się. Myślałam, że upadnę do przodu. Może wyglądało to tak, jakbym rzuciła rakietą. Nie wiem. Nie widziałam wideo" - przekonuje Andriejewa. To jeszcze nie koniec... Ogromna niespodzianka w meczu Sabalenki. Białorusinka nie ma wytłumaczenia Kontrowersje po karze dla 16-letniej Rosjanki na Wimbledonie. "To tylko emocje i młodzieńczy maksymalizm" W Rosji kary dla Andriejewej wywołują kontrowersje. Niektórzy twierdzą wręcz, że 16-latka została "okradziona" z punktu. W obronę młodszą koleżankę bierze Jelena Wiesnina. "Zachowanie Andriejewej pod koniec spotkania? To tylko emocje i młodzieńczy maksymalizm! Łzy Mirry wiele mówią - nie ma w tym nic złego. Jest jeszcze bardzo młoda i jest maksymalistką" - opowiada tenisistka cytowana przez Championat. "Andriejewa poczuła w sobie siłę. Zdała sobie sprawę, że może jeszcze awansować. Mogła pokonać Keys. Ale tenis to specyficzny sport. Tutaj wszystko nie zawsze działa od razu" - dodaje. Sama Mirra chyba większego problemu w swoim zachowaniu nie widzi. Wskazuje, że Roger Federer też w młodości miał kłopot z utrzymaniem nerwów na wodzy. "Słyszałam, że Federer miał trudności z radzeniem sobie z emocjami jako nastolatek. Kiedy byłam młodsza, wiedziałam, że jemu też nie było łatwo. Nie jestem jedyna" - wyjaśnia. Od razu jednak zaznacza, że praca nad psychiką jest ważna. Dzięki dobrej dyspozycji na Wimbledonie młoda Rosjanka zarobiła 265 tysięcy dolarów. Jak sama zdradza, wszystkie pieniądze odda... rodzicom. "Wszystko trafi do rodziców, to oni decydują, co zrobić z pieniędzmi. Myślę, że większość z tego pójdzie na tenis – bilety, opłaty trenerskie. Może sobie coś kupię, jeszcze nie wiem" - podsumowuje. Afera na Wimbledonie, Rosjanie wściekli do granic, grzmią o zdradzie. Sabalenka nie wytrzymała